- Hmm… wole jednak zostać tutaj. – Powiedziałam radośnie.
- Ej… no weś obiecałaś, że pójdziesz ze mną na falę. –
Wtrącił się Techno.
- Jakoś mi się odechciało.
- A ja chyba wiem dlaczego …
- No dlaczego ??? – Zapytałam psa.
- Boisz się rekinów … - Zachichotał.
- Brawo zgadłeś – Potwierdziłam jego triumf. – A teraz dasz mi spokój ???
- Hmmm…. Zastanówmy się … NIE!!! – Krzyknął wrzucając mnie
do wody. Szybko z niej wyszłam i wróciłam do swoich wcześniejszych zajęć.
Chłopaki z powrotem wrócili do wody i zaczęli rywalizację. Byłam trochę zła na
Techno, bo wiedziałam, że robi to specjalnie. Gdy nastała noc, ludzie którzy
siedzieli także na plaży, rozpalili ognisko. Wykorzystałam chwile nieuwagi
Ferraro i porwałam Techno na słówko.
- Przestań to robić. – Powiedziałam szeptem.
- Ależ co ja robię ??? – Zapytał sarkastycznie.
- Dobrze wiesz co !!!
- Nie wiem. Oświecisz mnie ??? – Próbował mnie jeszcze
bardziej wkurzyć.
- Przestań prowokować Ferraro !!!
- Nie prowokuje go…
- Wiesz o co chodzi, nie lubię patrzeć jak jest zazdrosny. –
Przyznałam.
- Przecież ja z nim o Ciebie nie walczę.
- Wiem… - Zaczęłam.
- Ja go tylko sprawdzam. – Wtrącił się.
- Więc przestań.
- Spoko, jeszcze trochę się z nim pobawię i dam mu spokój. –
Po jego słowach zmarszczyłam nos i pokazałam zęby lekko powarkując. On zrobił
ten sam wyraz pyska, co było wyzwaniem do walki. Z czasem nasze warknięcia było
słychać coraz głośniej, wszystkie psy obserwujące ognisko, podbiegły do nas i
tylko obserwowały co się dzieje. Żaden nie odważył się wtrącić w naszą
bezkrwawą kłótnie. W jednej chwili ja i Techno rzuciliśmy się sobie do gardeł. To
nie było przyjemne uczucie, z resztą tak się zaczyna każda walka. Po chwili
oboje zauważyliśmy, że Ferraro jako jedyny się chciał wtrącić. Oboje
straciliśmy zainteresowanie sobą i odepchnęliśmy Ferraro jak najdalej od nas.
- NIE WTRĄCAJ SIĘ !!! – Krzyknęliśmy wspólnie. Potem powrotem
popatrzyliśmy na siebie zimnym spojrzeniem i … Odwróciliśmy razem wzrok i
usiedliśmy plecami do siebie, wtedy dopiero się zaczęła prawdziwa walka. Ten
kto dłużej wytrzyma ten wygra, to była jedyna zasada. Przegrany musiał przyznać
rację wygranemu, przeprosić i dać spokój. Oboje byliśmy uparci jak osły.
Siedzieliśmy tak nieruchomo, przez całą noc i żadne nie chciało się poddać.
Inne psy były już wyczerpane od samego patrzenia, a my wiedzieliśmy, że to
dopiero początek.
Ferraro ???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz