czwartek, 29 stycznia 2015

Od Irfan’a- CD opowiadania Raven

- Hmm.. Od czego tu zacząć ??? – Zastanawiałem się.
- Ja zaczęłam od początku, więc ty też możesz. –Uśmiechnęła się suczka.
- No więc… yyy… kocham Japonię i wszystko co stamtąd pochodzi. – Zacząłem wymieniać. Wiśnie, wyspy, Godzilla, trzęsienia ziemi i oczywiście tam się urodziłem i przez długi czas mieszkałem. Mój pierwszy właściciel nie miał warunków żeby trzymać tyle psów i jak trochę podrosłem to postanowił wydać mnie i resztę mojego rodzeństwa.
- A ile was było. – Zapytała ciekawa Raven, po czym zacząłem liczyć na palcach u łap.
- Chyba z jedenaścioro, albo więcej… nie pamiętam. Ciężko zapamiętać tyle imion. – Przyznałem.
- To sporo.
- Dlatego właśnie właściciel nie mógł nas zatrzymać, to wykraczało poza jego budżet. Wystawił nas przed kwiaciarnię w pudełku z napisem „Za Free” i dużo rodzin z dziećmi wybierało moje rodzeństwo, a mi się trafił stary zgred, który uznał, że jestem intelektualistą. Cały czas mówił o różnych teoriach na przykład o teorii strun, albo prędkości światła. Wspominał też o wzorach na ciśnienie, prace, moc, gęstość i tak dalej. Było tego tak dużo, że nie dało się nic zapamiętać, z resztą, tak jak nie pamiętam imion moich braci i sióstr. Zawsze na obiad jadł sushi, czasami dawał mi kawałek.
-Ale mówiłeś, że jesteś wegetarianinem. – Zdziwiła się suczka.
- Wiem, ale jednak sushi to coś, czemu się nie oprę. Pyszny ryż, zawinięty w wysuszone wodorosty, z dodatkami owoców morza i kawałków ryb. – Zamarzyłem się. – Zaraz… na czym skończyłem ????
- Na tym, że twój pan dawał Ci sushi.
- Aha… No więc…. yyy… co by tu dodać ??? Może…, nie jednak to nie to…  - Zamyśliłem się. – W jego domu było strasznie dużo książek i jedno wielkie panoramiczne akwarium. Było chyba słonowodne, zawsze paczyłem na błazenki. Pewnego dnia zauważyłem …. – Przerwałem. – Nie pamiętam już co dalej było… możemy już wracać ??? – Zapytałem przerywając temat.


Raven ??? 

Brak komentarzy: