piątek, 30 stycznia 2015

Od Ferraro- CD opowiadania Qetsiyah

Pocałowałem ją mocno po czym jeszcze raz przytuliłem. Aż upadliśmy na ziemię. Z tej naszej miłości zapomnieliśmy nawet o samolocie. Na szczęście w odpowiednim momencie się zorientowałem. Pognaliśmy na lotnisko. Na szczęście dopiero otwierali wejście do samolotu. Qet objaśniła mi jak wtedy dostała się na pokład. W taki sam sposób wpełznęliśmy do wielkiej maszyny ze skrzydłami. Usiedliśmy spokojnie i cicho. Lecieliśmy długo. Qetsiyah zasnęła w połowie lotu. Nie dziwie jej się. Całą noc trzymać bez snu i jeszcze na siedząco. Położyłem się obok niej i objąłem ją. Ja również zasnąłem. Obudziłem się widząc że ludzie wychodzą z samolotu. Nie chciałem budzić Qet więc wziąłem ją na grzbiet i wyszedłem powoli z samolotu. Pognałem do sfory. Qet obudziła się gdy byliśmy już na fiołkowej łące.
- Gdzie my jesteśmy?-zapytała zaspana.- Fiołkowa łąka?!
- Tak!-ucieszyłem się i zniosłem ją z moich pleców.
Qetsiyah uśmiechnęła się i dalej pobiegliśmy. Nie wiadomo czemu n dziedzińcu zgromadziły się wszystkie psy. Pewnie mama ogłaszała coś z tymi wampirami. Wbiegliśmy na środek i wspólnie krzyknęliśmy:
- Jesteśmy!!!
Wszyscy podbiegli do nas pytając się o wszystko. Ale najbardziej tata, mama i Irfan zaciekawili się i przytulali nas baaaaardzo mocno. Potem ogłosiłem:
- Ogłaszam wszystkim tu zgromadzonym że.-powiedziałem.
- Że Qetsiyah i Ferraro zostali parą!-dokończyła Qet.
Rodzice jeszcze bardziej nas całowali i przytulali. Świętowali teraz wszyscy zamiast słuchać przejmującego planu mamy. Zabrałem z tego tłumu Qet na bok. Pocałowałem ją jeszcze raz i zapytałem:
- Brakuje ci Techno?

Qetsiyah?

Brak komentarzy: