Uśmiechnęłam się blado.
- Cieszę się - powiedziałam cichutko.
- Co jest? - spytał Irfan.
- Ech, jestem pierwszy dzień w sforze, a już popełniłam pierwszy błąd.
- To nie był błąd, bo nie wiedziałaś, że nie lubię mięsa.
Spojrzałam w niebo. Było już ciemno. Pierwsze gwiazdy pojawiały się na
tle ciemnego jak atrament nieba. Przeniosłam wzrok na Irfana. Ubrudził
się ogórkiem. Uśmiechnęłam się.
- Może opowiesz mi coś o sobie Raven? - spytał rudy pies.
- A co chcesz wiedzieć? - machnęłam łbem.
- Wszystko. Zacznij od początku.
- Dobrze. Urodziłam się pięć lat temu na dużej, zielonej polanie. Miałam
trójkę rodzeństwa - Anne, Pierre i Ronalda. Moja matka i ja, byłyśmy
bardzo ze sobą zżyte, ale ojciec był starsznie nadopiekuńczy i prawie
nic nie mogliśmy zrobić. Jednak gdy osiągnęłam wiek dwóch lat, wymknęłam
się w nocy do miasta. Nie chciałam wracać do rodziny, kiedy zobaczyłam
jak piękne jest miasto. Zeszłam do pewnej ciemnej uliczki. Tam
zobaczyłam bernardyna, dwa małe mieszańce, dużego husky i jednego
dobermana. Podeszli do mnie. Zaprosili mnie do ich gangu. Doberman był
jego szefem. Husky był jego doradcą. Ale był strasznie agresywny.
Zakochał się we mnie, jednak ignorowałam go. Boss, bo tak miał na imię
husky, strasznie się wkurzył i kazał coś tam zrobić, abym pożałowała, że
nie chcę z nim być. No. Siedziba gangu, znajdowała się na arenie psich
walk. Wystawiano mnie tam, jako najlepszą z kategorii suk. Nazywali mnie
tam "Pogromczynią". Pewnego dnia, na arenę przyjechał nowy pies. Pit
bull, imieniem Bosco. Wystawiono mnie z nim do walki. Myślałam, że
pójdzie łatwo. Jednak Bosco był bardzo silny. Pokonał mnie. Widziałeś
moją bliznę na łapie, prawda? No właśnie. To jego sprawka. Miał
olbrzymie pazury i jednym rozpruł mi skórę na łapie. Zeszłam z areny.
Bosco został nowym mistrzem areny. Gdy opuszczałam tereny walk,
widziałam Bossa, który stał przy drzwiach do areny i uśmiechał się do
mnie szyderczo. Powiedział: "Mówiłem, że ze mną lepiej nie zadzierać".
Zrozumiałam, że to on nasłał na mnie tego Bosco. Dwa tygodnie później,
rana się zabliźniła, a ja trafiłam tu.
Spojrzałam na Irfana. Kręcił poważnie głową. Westchnęłam. Po chwili powiedziałam:
- Może teraz Ty, opowiedz coś o sobie.
Irfan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz