* 4 godziny później *
Wszystko było przygotowane. Goście zaproszeni, miejsce udekorowane, zwierzyna przygotowana na posiłek. Odeszłam na bok i spojrzałam na to wszystko z daleka.
Wszystko było na miejscu. Białe kwiaty gładko spadały po konstrukcji. Sama też już byłam przygotowana. Stanęłam razem z Mashim przy moim prawym boku i Damonem po mojej lewej stronie. Jak zauważyłam przyszli wszyscy Sforzanie - co do jednego. Mogliśmy zaczynać. Nasi piosenkarze zaczęli nucić piosenkę.
Po chwili zza rogu wyszła Coco z wiankiem z róż na głowie. Wyglądała przepięknie. Damon westchnął. Powoli dochodziła do altanki. Zaczęłam przemowę.
- Zebraliśmy się tutaj aby uczcić zawarcie związku małżeńskiego mojej córki Coco i Damona. Mam nadzieję, że szczęśliwie spędzicie razem swoje życie aż do końca. Czy ktoś ma przeciwko coś ich małżeństwu? - rozejrzałam się i nie dostrzegłam niczego. - W takim razie ogłaszam Was mężem i żoną. Możecie się pocałować! - przy wypowiadaniu ostatnich słów spłynęła mi łza.
Impreza trwała w najlepsze. Goście jedli i bawili się. Dawno tak się nie cieszyła. Potem uścisnęłam Coco i Damona.
* 2 godziny później *
Wszyscy się porozchodzili do swoich jaskiń. Zostałam tylko ja i Mashine. Razem coś sprzątaliśmy. Słońce zaczęło zachodzić. Co za piękny dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz