Z rana wstałem, zjadłem ryż z mięsem, wyszedłem się załatwić i pogalopowałem w stronę miasta, sam nwm czemu ale miałem chęć się tam przejść. Najpierw pochodziłem po rynku- nic ciekawego, później zaszedłem na wybieg dla psów, chwilkę pogadałem z jakimś wilczurem o jego życiu, dowiedziałem się że mieszka w bloku, a to jego pierwszy raz kiedy jest wypuszczony, dlatego latał jak dziecko. Nudziłem się, nie miałem co robić nudy, nudy i nudy, wskoczyłem do fontanny w samym środku, nagle zauważyłem dziwnych ludzi ubranych w fikuśne ciuszki z siatką, podbiegli do mnie szczeknąłem na nich parę razy a oni ni stąd, ni zowąd złapali mnie w tą siatkę, dostałem ataku histerii i piszczałem jakby ktoś mi wyrywał łapy.
-------------------------------------------2 godz. później------------------------------------------------------------
Zamknęli mnie do małej ciasnej klatki, ujadałem jak najęty uważali mnie za psa z ,,bardzo silną agresją i dominacją'' więc zostałem przydzielony do uśpienia. NIE! tak nie mogło zakończyć się moje życie! Muszę się jakoś wydostać wraz z innymi psami! Obok mnie był jeszcze bardzo skundlony owczarek niemiecki, zmutowany jamnik i doberman z domieszką owczarka- ich także czekał smutny koniec...
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz