wtorek, 26 maja 2015

Od Levar'a CD opowiadania Lonlay

-Yyyy...Chyba tak. - Uśmiechnąłem się.
Lon pomogła mi zejść z drzewa. Spokojnie zeskoczyłem z najniższej gałęzi. Ale na....Lonlay?
-Sory....-Powiedziałem odskakując.
-Nic się nie stało..
-Może się przejdziemy? Znajdziemy kogoś i się poganiamy ok? - Szybko starałem się wymyślić jakiś plan.
-Jak dla mnie spoko, ale ja nie ganiam . - Uśmiechnęła się dumnie.
Przewróciłem oczami. Na lawendowych polach był Niklaus, Jocker, Theo i Ross. Przywitaliśmy się i zaczęliśmy zabawę. Ganiał jak zwykle Niklaus. Biegł za Lonlay aż w końcu ta wywinęła orła i razem wylądowali na ziemi. Wystraszyłem się i ostro wkurzyłem na brata, bo ten zamiast odejść i pomóc jej wstać stał nad nią i się śmiał.
-Odejdź od niej zboczeńcu! - Warknąłem i go odepchnąłem. - Wstawaj Lonlay.
-Dzięki. - Uśmiechnęła się.
-Levar jest zazdrosny? - Wszyscy prócz mnie i Lon się śmiali.
-Wcale nie! Po prostu nie lubię patrzeć na "romantyczne scenki" mojego głupiego brata! - Krzyknąłem. - I nie mamy gdzie mieszkać, wiesz Klaus?
-Jak to? - Krzyknął oburzony.
-Nie pamiętasz? Mama zmarła, a u alf nie mieszkamy bo zmieniono prawa.
-Ale tata nie pozwoli na to! Będziemy z nim mieszkać. - Burknął.
-Ja nie. Wolę mieszkać sam....
Popatrzyłem się na Lon i uciekłem. Usiadłem na kamieniu i oglądałem zachód słońca. Gdy przybiegła Lonlay od razu zrobiło mi się lepiej.
-Czemu zwiałeś?
-Bo nie mam zamiaru z nim rozmawiać...- Powiedziałem.
Lon usiadła obok mnie.
-Aha...Też często złoszcze się na rodzeństwo.
-To nie to samo. - Szepnąłem i o dziwo Lon oparła o moje ramie głowę. Uśmiechnąłem się i westchnąłem.

Lonlay?

Brak komentarzy: