- Spać!- zaśmiałem się.
Ace przekrzywiła głowę ale tuż obok mnie poszliśmy na drugi koniec jaskini. Położyłem się na miękkim posłaniu a ona obok mnie i mocno wtuliła się w moją sierść. Wszystkie szczeniaki już spały więc nie trzeba było ich usypiać. Od razu zasnęliśmy...
***nazajutrz***
Zasnąłem może dobrze ale nie wstałem sam wtedy kiedy mi się podobało. Obudziłem się jak co ranka poprzez dziesiątki szczeniaków skaczących po moim brzuchu. One mnie chcą chyba wymęczyć na śmierć. Podniosłem się i usiadłem na posłaniu. Zerknąłem na Ace. Z nią była tak samo jak ze mną. Szybko się podniosła a szczeniaki poturlały się na boki. W tym samym czasie przeciągnęliśmy się raz przez przednie łapy a potem przez tylne. Pocałowaliśmy się i wstaliśmy. Snowy i Ferraro mieli już przygotowany posiłek. Upolowali pięc saren żeby starczyło dla wszystkich. Ja z Ace wzięliśmy jedną. Snowy ze szczeniakami drugą, Coco z Damonem trzecią, Ferraro z Qetsiyah czwartą a szczenięta największą piątą. Wszyscy zajadaliśmy ze smakiem. Potem nieskończone resztki zjadł po nas ptak Ace. Wszyscy porozbiegali się na swoje strony. Tylko wszystkie szczeniaki nie wiadomo czemu ciągle, krok w krok podążały za nami ze słodkimi oczkami.
- Powiecie w końcu czego chcecie?- zaśmiałem się.
- To co wczoraj!- krzyknęli chórem.
Popatrzyłem kłopotliwie na pewnie wyprostowaną Ace. Już miała coś powiedzieć ale ja ją wyprzedziłem.
- Jasne!- szybko powiedziałem.- Tylko teraz ja będę sędzią.
- Taaaaak!- krzyknęły znowu razem.
Ace tylko poklepała mnie po plecach i wyszliśmy z jaskini. Udaliśmy się w to samo miejsce co wczoraj. Linie po wyścigach jeszcze zostały gdyż nikt tu nie przychodzi ani nie lało nocą. Grupy były też takie same jak wczoraj. Wszystkie grupy ustawiły się na starcie.
- Uwaga! Do biegu... Gotowi... START!- krzyknąłem.
Wszystkie szczeniaki ruszyły pędem przed siebie. gdy obiegły kijek na końcu biegli znowu do grupy przybijając sobie piątkę wtem leciał kolejny szczeniak. Tym razem wygrała drużyna: Cortney, Levar, Meredith i Scarlet. Podarowaliśmy im po dużej kości. Każdy zajadał sobie ze smakiem a inne tylko patrzyły na nich z zazdrością. Teraz zwróciłem się do Ace.
- To gdzie idziemy?- pocałowałem ją i objąłem.
Aceland?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz