-Są, są - wydyszałem.
Suczka najwyraźniej nie spodziewała się odpowiedzi. Spojrzała na mnie i blado się uśmiechnęła.
-Możemy znaleźć pomoc, albo czekać aż się zmęczy - każde wypowiedziana przeze mnie słowo niesamowicie mnie osłabiało.
Spojrzałem za siebie. Vista ani na chwilę nie zwalniała. Kierujący nią gniew tylko wzbierał na sile, pozwalając jej na wykonywanie ruchów bez większych strat energii.
-Stan, zwolnijmy - Avalon również kończyły się siły. - Ja, już...
-Vista, sorry - krzyknąłem za siebie, przerywając Av. - Może rozejm?
Odgłosy wypowiadanych przez nas słów odbijały się od niej, niczym piłka od ściany. Była tak wkurzona, że wyłączyła wszystkie części mózgu, odpowiadające za odbieranie bodźców z zewnątrz. Stała się wielkim, opancerzonym czołgiem, pragnącym dokopać wszystkim, którzy wprowadzili ją w taki stan. Mijały kolejne sekundy, decydujące o naszym życiu. Rozglądałem się nerwowo po okolicy. Pusto. W końcu dostrzegłem jedyną deskę ratunku. Rzeka!
-Umiesz pływać? - spojrzałem na Avalon.
Avalon?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz