poniedziałek, 25 maja 2015

Od Ferraro- CD opowiadania Qetsiyah

Położyłem się obok suczki i westchnąłem.
- Ja w sumie też chciałbym się przelecieć.- te słowa dały mi dużo do myślenia.
Miałem prześwietny pomysł... na wycieczkę. Co prawda trwała by ona dość długo. Do czasu aż nie znajdziemy jakiegoś większego miasta. Do głowy nalatywało mi tysiąc myśli na raz. Chciałem zrobić coś wielkiego co uszczęśliwi Qet i nawet mnie. Podskakiwałem niespokojnie na kępie lawend.
- Co ci?- rozśmieszyło to Qet.
- Aaa nic.- wstrzymałem moje drgawki.- Niedługo zobaczysz.
- Jak to?- zdziwiła się.
- Niedługo!- powtórzyłem.
Pomachała łbem na dwie strony i wstaliśmy. Ściemniało się więc kroczyliśmy powoli w stronę sfory.


*przed jaskinią Qet*



- Jutro po ciebie zajdę o świcie.- pocałowałem ją.
- Czemu tak wcześnie?
- Niespodzianka.- zaśmiałem się.- Szykuję wycieczkę.
- Jaką?
Na dalsze pytania odpowiadałem już tylko słowem ,,zobaczysz''. Po czym poszedłem do swojej jaskini zostawiając Qet. Gdy wszedłem do jaskini Alf było jakoś dziwnie spokojnie. Jocker jak zwykle miał coś w bandażu. Suzzie aniołek. Tylko Snowy i Coco siedzieli w kącie i czekali na mnie. Ułożyłem się obok nich i po paru minutach zasnęliśmy.


*z rana*



Tak jak obiecywałem o samym świcie wyruszyłem do Qet. Czekała już na mnie przed swoją jaskinią i kończyła jelenia. Poczęstowałem się kawałkiem i poszliśmy w stronę zachodu. Qet nie zadawała więcej pytań. Szliśmy ciągle gadając dzięki czemu droga aż tak się nie dłużyła. Wyszliśmy już na szosę. Szybko przebiegliśmy pomiędzy samochodami które strasznie trąbiły na nasz widok. Każdy i tak się zatrzymywał i czekał aż przejdziemy więc zwolniliśmy trochę. Gdy przez nią przeszliśmy wstąpiliśmy dalej w puszczę. Qetsiyah miewała czasami jeszcze migrenę ale jej pomagałem.
- Jak ci się idzie?- zadałem pytanko.

Qetsiyah?

Brak komentarzy: