Spojrzałam zdenerwowana w miejsce, gdzie przed chwilą stała Vista. Nie
można zostawić tak Stanley'a na pastwę losu. Zaczęłam biec w ich stronę i
po dosyć długiej chwili dogoniłam ich. Musiałam jakoś odwrócić jej
uwagę...
- Visiu! - krzyknęłam w jej stronę - Złość, piękności szkodzi -
dokończyłam i zaczęłam szybciej biec. Skręciłam przy tym w lewo. Vista
od razu skręciła w moją stronę. Było widać jak kipi z niej wściekłość.
Zaczęłam szybciej biec szybciej, ciągle na nią patrząc. W pewnym
momencie trafiłam na drzewo i padłam jak mucha na ziemię. Uśmiechnęłam
się głupkowato i popatrzyłam na Viste, która chciała wydłubać mi oczy z
orbit.
- Pa pa! - pomachałam jej przed pyszczkiem łapą. Chwilowe wstrząśnienie
mózgu widocznie... Suczka miała już zamiar wydrzeć wnętrzności, gdy
usłyszałam Stan'a.
- Viniu Miniu - zawołał. Szybko do mnie podbiegł i szarpnął do góry. Zaczęliśmy uciekać przez rozwścieczoną Vistą.
- Są jakieś szanse, że przeżyjemy? - zapytałam chyba sama siebie.
Vista? Stanley?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz