- No dobra to najpierw chodźmy do mojego domu, dam ci jeść a później pójdziemy do alf, ok?
- Dobrze...
Na szczęście mój dom był blisko lasu a właścicieli nie było nawet tygodniami więc weszliśmy przez psie drzwiczki, do kuchni. Otworzyłem szafkę z jedzeniem i pozwoliłem szczeniakowi żeby się objadł do syta. Po jedzeniu wyszliśmy i skierowaliśmy się w stronę jaskiń alf
- Jak się tu znalazłeś?
Color opowiedział mi całą historię od początku, a ja pokiwałem głowom
- Wiele ludzi niestety tak robi... są bezduszni i okrutni, na szczęście ja mam kochającą rodzinie chodź i tak nie widzę jej za często...
- Szkoda że ja tak nie mam, tu pewnie umrę
- Nie! U nas jest wiele szczeniaków! Sam zobaczysz, jest pyszne jedzenie, ciepłe jaskinie, nie jesteśmy takim gangiem bez dachu nad głową, a zresztą sam zobaczysz, chodźmy szybciej
-Już nie mogę... Color spadł na ziemię i dyszał ciężko
- Może cię przekarmiłem? Ale masz gorączkę... spróbuj wstać!
Lecz Tri-Color bezsilnie opadał na ziemię i chwiał się
- No dobra spróbuje cię przenieść, tak jak to robią matki szczeniąt
Złapałem bezbronnego Colora za skórę na karku najdelikatniej jak potrafiłem i powędrowałem z nim do jaskini alf. Będzie potrzebny lekarz...
Jakaś alfa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz