niedziela, 10 maja 2015

Od Zivy- CD opowiadania Rayan'a

-A to daleko? - Spytałam.
-No..trochę trzeba będzie iść, ale spodoba ci się!
Zaczęliśmy iść. Rayan dotrzymywał mi kroku. Nagle zaczął padać deszcz.
-Chodź pod te drzewo. - Wskazał na niskie, grube drzewo.
Ja skinęłam głową i szybko podbiegliśmy pod tymczasowe schronienie.
Gdy tylko przestało padać wyruszyliśmy dalej.
-To tu. - Stanęliśmy przed wejściem do miasteczka.
-Co? Prowadzisz mnie do miasta? - Burknęłam.
-Nie...Poznasz kogoś. - Uśmiechnął się.
Przewróciłam oczami. Weszliśmy do jakiegoś wielkiego, bogatego budynku. W środku, wyglądał jak jakiś...Zamek? Wyszliśmy do ogrodu. W basenie, pływały 2 psy. Takie jak...Rayan?
-Rayan?
-Co?
-Kim oni są?
Psy nas zauważyły, i zaczęły krzyczeć.
-To Rayan!
Wkurzyłam się trochę.
-Border! King! - Wrzasnął Rayan i podbiegł do tych psów.
Coś zaczęli gadać, a ja stałam w progu. Niezauważalnie wymknęłam się im z pola widzenia. Gdy miałam wychodzić, jakiś człowiek założył mi obrożę z diamencikami z napisem "Border Collie na wystawę". Ja? Na wystawę? Dawno zapomniałam jak to się robi...
-Costa! - Słyszałam krzyki Rayan'a.
Nagle jak burza Roy wpadł do pokoju.
-O, Rayan. Idziesz na wystawę? - Ten "pan" też założył obrożę mojemu towarzyszowi.
Uśmiechnęłam się szyderczo. "Wygram" - Pomyślałam.
Wpakowali nas do samochodu. Wyjechaliśmy za miasto. Na jakimś polu widniał napis "Wystawa Champion'ów".

*Na miejscu*

Zaczepili mi smycz wystawową. Jak zwykle, najpierw mnie wykąpali, później wysuszyli a na końcu zaczepili kokardkę.
-No, piękna jesteś. Dasz radę Costa! - Jak pan znał moje imię.
Przytaknęłam mu, a ten się uśmiechnął.
Teraz kolej Rayan'a. Zwinnie wskoczył na swoje miejsce. Wstał i przybrał dobrą postawę.
-No, ten będzie miał....Może drugie...Albo trzecie miejsce. - Powiedział prowadzący.
Roy uśmiechnął się do mnie. Teraz...Ja.
Wskoczyłam na swoje małe "podium". Ludzie widząc mnie oniemieli.
-Nasza Champion'ka Viva La Costa powróciła! I jak co każdy jej występ wygrywa! - Krzyknął prowadzący, a ja zaczęłam merdać ogonem.

*W domu*

- Mówiłem że się spodoba? - Rayan się uśmiechnął się do mnie.
-Mówiłeś. - Przytuliłam go, chodź nie wiem co tak naprawdę mnie do tego skłoniło.
-Jest już późno...Odprowadzić cię? - Zapytał.
-Jak chcesz. - Uśmiechnęłam się lekko.

Rayan?

Brak komentarzy: