*** Dzień wcześniej ***
Obudziłam się. Joey czekał na Mnie, ze śniadaniem. Athie jak zwykle nie
było. W tej chwili przypomniałam sobie ..., że to dzisiaj mam urodzić
Nasze maleństwa ....
- To dzisiaj ... - szepnęłam
- Wiem. Zjedz śniadanie
- Denerwuje się - powiedziałam
- Wszystko będzie dobrze - uśmiechnął się
- Sama nie wiem. Boję się ...
- Wszystko będzie dobrze - powtórzył, przytulając Mnie
*** Późnym wieczorem ***
Cały dzień żadnych skurczów, bólów, mdłości itp. Nie chce myśleć ... o tym, że ... mogłam poronić. A jeśli to prawda ???
- Joey, a jeśli ja ... poroniłam ? - zapytałam, Mojego partnera
- Tasza ... - powiedział, urywającym się głosem
- Czyli, myślisz, że poroniłam ? - Moje oczy zalały się łzami
- Tasza, uspokój się. Idziemy do Raven
Syriusza i Maddy poprośliśmy o to, by Athena mogła zostać u Nich na noc. Na szczęście zgodzili się. Wyruszyliśmy do Raven.
- Mogłabyś sprawdzić co z Naszymi maleństwami ? - zapytałam
Potem wyjaśniliśmy powód Naszej wizyty. Zrobiła mi badania.
- Niestety na ich wyniki, musimy poczekać do jutra - powiedziała - Najlepiej jakbyś, została u Mnie.
- Joey idź do domu - zwróciłam się do Mojego partnera
- Nigdzie nie idę. Zostaje z Tobą - uśmiechnął się
Wtuliłam się w niego. Po chwili wpadłam w ramiona Morfeusza ...
*** Dzisiaj ***
Obudziłam się. Nade Mną stał Joey i Raven. Miny mieli nie wyraźne.
- Co się stało ? - zapytałam
- Tasza przykro mi ... proniłaś - powiedziała dobermanka
W tej jednej chwili, Mój cały świat legł w gruzach ...
Joey ??? Lub ktoś ???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz