-To chodź, od razu pokażesz mi gdzie mieszkasz. - Puściłem do niej oczko.
Suczka skinęła głową i podreptaliśmy w stronę jaskini. W niej, była też Ziva.
-Cześć. - Mruknąłem.
-Hejo. Costa, gdzie byłaś? Rayan? Masz z tym coś wspólnego?
Machnąłem głową na znak "nie". Costa się uśmiechnęła.
-Byliśmy...Daleko. - Powiedziała.
-Tooo...Cześć Costa. - Odpowiedziałem i wyszedłem.
*W jaskini*
Leżałem nie spokojnie przy ścianie z sprzętem wspinaczkowym. Najpierw
myślałem o Zivie...Sprzęt spadł mi na głowę. O Catherine...Odczekałem 2
minuty i spadł. Później, o tej nowej suczce - Runie. Też spadł! Lecz gdy
zacząłem myśleć o Vivie nic się nie stało. O dziwo! Nad ranem
pośpiesznie wstałem, kierując się w stronę jaskini Costy. Nagle na nią
wpadłem.
-Nic ci nie jest? - Spytałem pomagając jej wstać.
-Właśnie szłam do...-Przerwałem jej.
-Ja szedłem do...Ciebie?
-Ja też szłam do ciebie!
Przewróciłem oczami.
-Chodź...Zaprowadzę cię gdzieś. - Powiedziałem.
Viva skinęła łbem i wyruszyła za mną. W końcu doszliśmy tu :
Wbiegłem na mostek, zatrzymałem się i odwróciłem. Costa stała tuż za mną. Zwróciłem się w jej stronę.
-Co to za miejsce? - Zapytała.
-Takie, które znam tylko ja. - Uśmiechnąłem się.
-Te miejsce jest piękne!
-Nie tak piękne jak ty. - Powiedziałem. - Mówił ci ktoś, że masz bardzo ładne oczy?
-Nie...Ale dziękuję. Jesteś pierwszym...-Nie dokończyła.
-Tym pierwszym...Który odważy się zapytać o partnerstwo. - Usiadłem i
skłoniłem się spuszczając nisko łeb. - Zostaniesz moją partnerką?
Viva? Doczekałaś się
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz