Stałam spokojnie, aż Rayan się mnie nie zapytał...
-Co proszę? - Powiedziałam. - Nie słyszałam.
-Czy zostaniesz moją partnerką.
-Jasne! - Krzyknęłam i wskoczyłam na Roy'a. Ten się zarumienił.
Przechodzący bokiem Theo, stanął na chwilę lecz posłałam mu szydercze
spojrzenie.
-Kto to? - Powiedział pies leżący pode mną.
-Theo.
-Theo?! Zaraz powie Elizabeth! - Krzyknął.
-Ale co powie?
-No że...
-Że co?
-Nic...
Zeskoczyłam z niego szybko. Wracając do domu, Rayan potknął się o linkę, a ja razem z nim.
-THEO! - Krzyknął, burknął i warknął w jednej chwili.
Nagle zza krzaków wyskoczył szczeniak.
-Co? I tak mama już wie. - Uśmiechnął się wrednie, ale zaraz się uspokoił.
-Co wie? - Zapytałam.
-No że wy jesteście razem. Costa, jesteś moją ciocią nie?
-Jeszcze nic nie wiadomo. Musiał bym z nią się ożenić. - Powiedział Rayan.
Przewróciłam oczami.
-Idziemy do Elizabeth na kawę. - Zaczęłam się śmiać.
Rayan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz