wtorek, 19 maja 2015

Od Ferraro- CD opowiadania Qetsiyah

Popatrzyłem na nią rozkojarzony. Ale nie jestem takim tępakiem żeby nie zrozumieć o co chodzi. Wskoczyłem za nią w krzaki. Mój tata stanął w tym miejscu gdzie przedtem staliśmy my. Rozglądnął się tajemniczo i poszedł dalej. Serce zaczęło znowu normalnie bić i po chwili wyszliśmy z kryjówki.
- Czemu aż tak cię przejmuje zabicie Swan?- zdziwiłem się.
- Bo przez to twój ojciec mnie nienawidzi!- spuściła głowę.- I mogę wylecieć ze sfory...
- Ja jestem Alfą.- przypomniałem.- I jak chodzi o wywalanie kogoś to ja też mam coś do gadania.
- Ale i tak jestem na siebie wściekła...- warknęła sama do siebie.
- To jest dziwne. Zabijamy dniami i godzinami tyle zwierzyny ile się da a jak zabije się jakiegoś psa to można dostać niezłe kazanie.- zezłościłem się.
- Ty chyba nadal nie dorosłeś...- zgodziła się mnie przytulić.
- Jak tam uważasz.- uśmiechnąłem się lekko.- Ej...
- Coś chcesz powiedzieć?- zapytała.
- No tak. Zapytać ciebie o coś...- szepnąłem.
- Słucham.
- Bo wiesz... Teraz jak już jesteś żywa i stoisz akurat tu przede mną a ja ciebie kocham... I to bardzo.
- No dobra gadaj.- niecierpliwiła się.
- Czy... Wyjdziesz za mnie?- wykrztusiłem w końcu.

Qetsiyah?

Brak komentarzy: