Zamorduje Theo i Roney'a. Tak powiedzieć do Ross'a ? Oni chyba nie
wiedzą na co Mnie stać. Dam im taką nauczkę, że popamiętają do końca
życia. Dobra teraz pozbędę się na moment Ross'a i przystępuje do
działania.
- Ross sorry, ale dzisiaj się nie spotkamy, obiecałam, że pomogę mamie - skłamałam jak z nut
- No dobra ... Cześć - odszedł do swojej jaskini
No to teraz do dzieła. Tylko, gdzie są Ci " Moi " bracia ???
- Mamo, a dlaczego wróciliście tak szybko ?- zapytałam
- Kochanie, przyjechaliśmy tylko na jeden dzień sprawdzić, czy żyjecie i jak sobie daje rade Theo
- Czyli jutro wracacie tam, gdzie byliście ? - dopytywałam się
- Tak
- A nie wiesz, gdzie jest Theo i Jocker ? - przeszłam do celu, tej rozmowy
- Poszli nad rzekę Jafiszof
- To idę za nimi. Mam sprawę do Ron'a - skłamałam
Wybiegłam z jaskini, kierując się na rzekę. Po jakiś 20 minutach zobaczyłam Roney'a. Podbiegłam do niego. Był z Honey.
- Hej. Gdzie Theo ?
- Nie wiem ... - odparł Mój brat
- Tu jestem - z bocznej ścieżki wyszedł Theo w towarzystwie Winnie - Co jest ???
- Winnie, Honey mogłybyście zostawić Nas samych ??? Rodzinne sprawy -
skłamałam, nie teraz powiedziałam częściowo prawde. Nie chciałam im
mówić, że mam zamiar pobić ich " partnerów "
- Okey - Winnie, wzruszyła ramionami odchodząc
- CO ??? - warknęli Moi bracia, chyba nie byli zadowoleni, że przerwałam ich randki. Coś za coś.
- Jak jeszcze raz odstawicie taki "teatrzyk" przy Ross'ie będzie
mocniej - powiedziałam, dając z liścia Ron'owi. Potem drugi raz się
zamachnęłam na Theo, ale się schylił, ja wykonałam obrót i znowu z
liścia oberwał Roney. Upadł na ziemię.
- Żyjesz - zapytałam, o dziwo z troską
- Taaa - podniósł się z ziemi
Rozejrzałam się dookoła. Theo jak zawsze rozpłynął się w powietrzu. Ja
pobiegłam do jaskini Ross'a. Przy wejściu do niej, wpadłam na Niego ...
Ross ???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz