- Będziesz dobrym ojcem - uśmiechnęła się Coco i przytuliła mnie.
- Mama nadzieje - zaśmiałem się. Nagle zapanowała nieprzenikniona cisza. Westchnąłem i przytuliłem Coco mocniej.
- Dziesięć - powiedziałem cicho, patrząc w ziemię. To naprawdę dużo. A jeszcze małych piesków!
- Spokojnie, poradzimy sobie - powiedział cichy głos Coco.
- No tak... - uśmiechnąłem się lekko i zacząłem śpiewać...
Coco? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz