środa, 20 stycznia 2016

Od Winter


Byłam już na terenach nijakiej Sfory Psiego Uśmiechu. Dowiedziałam się że terenach na tych niedawno odbyła się wojna . Ale nie z wilkami czy psami z naprzykład z wrogiej watahy, tylko upiorami. No nieźle . Szkoda tylko że dołączam dopiero teraz i nie mogłam pomóc w walce. Chociaż może to i lepiej ? Bo obrażeń nie odniosłam ? Nie wiem sama, ale mam nadzieję że mimo panującej powojennej żałoby, zostanę przyjęta. Znajdowałam się w jakimś lesie . Miałam trzy opcje, iść w prawo, w lewo, lub prosto. Win skup się ! Gdzie pójść aby się nie zgubić? Tereny były mi zupełnie obce. Wiele bym dała żeby była przy mnie któraś z sióstr, lub ojciec ! Lecz ich nie ma. Jestem zupełnie sama w lesie. Co mam zrobić ? Rozglądnęłam się we wszystkie strony. Ani jednej żywej duszy. Uniosłam głowę ku górze. Zażarcie chciałam złapać jakiś zapach, jakiś trop, który doprowadziłby mnie do jakiegoś psa który byłby tak miły i powiedziałby mi co i jak . Nic . Bez rezultatu . Byłam zdana wyłącznie na siebie. Śnieg w tym lesie był nieubity, niebyło na nim odcisków łap. Domyślałam się że to jedno z takich zakazanych miejsc. Postanowiłam pójść w prawo, obok rozłożystego drzewa. Praktycznie wszystko wyglądało tak samo, identyczne drzewa, śnieg bez żadnych śladów . Widzenie utrudniała gęsta wisząca nisko nad ziemią mgła. Biały puch sięgał mi do połowy łap, ale i tak zawzięcie szłam dalej. W końcu kiedyś i tak wyjdę z tego lasu, nie ma co się przejomować niepowodzeniami ! Okazało się jednak, że nie było tak źle, a droga okazała się dobra. Już po chwili wyszłam na duże pole pokryte śniegiem, spod którego wystawały fioletowo-różowe kwiatki.
Pewnie fiołki - stwierdziłam. Akurat zachodziło słońce. Chmury na horyzoncie przybrały różno kolorowy odcienie. Z zachwytem usiadłam na śniegu i zachód . Rozmarzyłam się. Tylko dwa zachody które kiedyś widziałam mogłyby przebić ten dzisiejszy . Z zamyślenia wyrwały mnie płatki śniegu, które zakończyły swe wirowanie w powietrzu opdając mi na czubek nosa. Jak ja kocham zimę ! - powiedziałam w myślach. Z łąki odeszłam dopiero gdy słoneczko całowicie zaszło. Wtedy wstałam i energicznie ruszyłam na koniec tej łąki, gdzie zobaczyłam spacerujące ze sobą dwa psy. Nie miałam jednak zamiaru zagadywać do nich. Nie mam raczej w zwyczaju zaczynać znajomości. Wiedziałam, że pewnie jestem blisko centrum sfory. Miejsce z którego wyszli ( jak się okazało pies i suczka ) był osłonione drzewami. Szybko przemknęłam pomiędzy pniami. Na pewnym odcinku roślinność zaczęła się stopniowo kończyć, a ja dotarłam do miejsca w którym były wejścia do jaskiń i skalne ściany. Stało tam całkiem sporo psów. Żaden raczej nie był w dobrym humorze. Podeszłam do jakiegoś owczarka .
- Przepraszam, nie wiesz może gdzie mogę znaleść jaskinię Alf ? - odezwałam się z wymaganą uprzejmością,i z cieniem nieśmiałości w głosie.
Pies odwrócił głowę, i spojrzał na mnie, jego oczy bardzo przyciągały wzrok, ale mina wskazywała na to że właśnie przerwałam mu rozmowę .
- No, to powiesz ? - wypowiedziane nieco śmielej, ale i tak pełne wątpliowści. Mój głos wydawał się być zniecierpliwiony, chodź tak naprawdę to nie zależało mi na czasie. Byle dołączyć .
- Tam - mruknął i wskazał łapą na największą z jaskiń. Pokiwałam głową na znak " Ok, zrozumiałam i nie zawracam już d*py " . Poszłam tam wolnym krokiem .
- Witam - powiedziałam na wejściu do jaskini Alf. W moją stronę przyszły dwa psy.
- Witamy w Sforze Psiego Uśmiechu, chcesz dołączyć ? - odezwała się śliczna suczka rasy Samoyed.
- Bardzo mi na tym zależy - wyznałam.
- Dobrze. Jak się nazywasz ? - zapytał stojący obok białej suczki pies .
- Winter - odpowiedziałam .
Oprócz tego putania, zostało zadane jeszcze parę innych. Po udzieleniu odpowiedzi na nie, usłyszałam od suczki Alfy, że " Oficjalnie należę już do SPU ". Ucieszyłam się. Podziękowałam Alfom, i opuściłam ich jaskinię. Wychodząc wpadłam na kogoś .

Ktoś ? c:

Brak komentarzy: