Spojrzałem na Theosia kiwając głową.
- Czyli między wami nie ma już tak zwanej chemii?- zapytałem ironicznie.
- No... Nie.- powiedział trochę nie pewnie.
- Łokej.- zaśmiałem się.- W takim razie o nic więcej nie pytam.
Theo odetchnął z ulgą.
- Przejdziemy się?- zaproponowałem.
- Jasne. Chodź.- popchnął mnie w stronę wyjścia.
Poprowadziłem nas w stronę jakiegoś jeziora. Woda była zamarznięta. Wszedłem na lód i zacząłem się ślizgać.
- Pamiętasz jeszcze jak to się jeździło Theoś?- moje słowa brzmiały jakbym wywoływał go do pojedynku na łyżwach.
Theo? Srrr że krótkie ;(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz