Już dwa dni minęły od wojny. Niektórzy sforzanie nadal świętują wygraną. Mnie to już jakoś przeszło i żyję zwyczajnym życiem. Wychodząc pewnego dnia ze szpitala ze zmieniania opatrunku spotkałem Bitter'a. Pomachałem do niego łapą z daleka. Sweet zobaczył moje machanie i podszedł do mnie z lekkim uśmiechem. Przywitaliśmy się 'sztamą'.
- Cześć co tam u ciebie?- zapytał Bit.
- Jakoś leci.- przyznałem.- Właśnie byłem na zmienianiu opatrunku.
- Coś ci jest?- zapytał.
- Nie to jeszcze po tej wojnie. Nieszczęsny upiór mnie dziabną.- zaśmiałem się cicho.
- Mnie się tam poszczęściło bo nie oberwałem zbyt poważnie.- westchnął Bitter.- Z Elą wszystko w porządku?
- Taak.- przyznałem.- Już sprawdzałem.
- Wpatrzony w nią jesteś co?- szturchnął mnie w bok i zaśmiał się.
- No jak widać... Nie mogę przestać o niej myśleć. Ale nie ważne. Idziemy gdzieś? Lodowisko?- próbowałem jak najszybciej zmienić temat naszej rozmowy.
Bitter Sweet?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz