Byłam tak szczęśliwa po naszej wygranej! Odnalazłam szybko swoje dzieci. Wszystkie przeżyły.
Przytuliliśmy się mocno. Gdy wracaliśmy do domu, natknęłam się na ciało. Spojrzałam na nie, w celu zidentyfikowania. I wtedy serce podeszło mi do gardła. Zakrztusiłam się. To niemożliwe... Nie, nie, nie! Tylko nie ON! Moje oczy momentalnie wypełniły się łzami, a ja zaczęłam uciekać, nie chcąc patrzeć na pokiereszowane, martwe ciało Video.
Mojego najlepszego przyjaciela, który był przy mnie przez cały czas.
***
Siedziałam przy jakimś murku, wyjąc. Ból psychiczny był nie do zniesienia. Nie mogłam wytrzymać.
Zawsze istnieje szansa, że spotkamy się tam, na górze...
Usłyszałam głos Vido. Ja zaczynam wariować. Ścisnęłam mocno nóż.
- Mamo! Mamo! - zobaczyłam podbiegającą do mnie Gracy.
- Nie mogę... - szepnęłam. - Nie mogę, przepraszam...
Powoli przycisnęłam nóż do swojej szyi. Utworzyła się mała rana, z której powoli sączyła się krew. Zacisnęłam wargi. Musiało boleć.
Chciałam, żeby bolało.
- Mamo, odłóż to i chodź do domu - głos Grey zaczął drżeć.
- Nie - przycisnęłam nóż tak mocno, że werżnął mi się w krtań. Nie mogłam powstrzymać głośnego krzyku bólu.
- Nie warto się zabijać. Tak mu nie pomożesz... - moja córka zaczęła robić się niepewna.
- On cierpiał bardziej! - wrzasnęłam szaleńczo i wbiłam nóż głębiej. Zaczęłam tracić przytomność...
Gracy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz