*** po wojnie ***
Siedziałem już w szpitalu obok mojego ojca. Miałem łeb położony na jego brzuchu i dało się słyszeć mój bardzo cichy skowyt. Nie mogłem się pogodzić z jego stratą. Nagle na salę weszła Honey. Nie miałem ochoty teraz z nią gadać. Wolałem zostać sam w ojcem i byłem jeszcze w takim stanie.
- Wszystko u ciebie w porządku?- usiadła obok mnie Hon i zapytała.
- A widać jakby było?- pisnąłem.
Honey zamilkła na moje słowa. Nie wiedziała za pewne jak mnie pocieszyć. Z jednej strony to musiałem mieć szacunek do sforzan bo w końcu byłem nowym Alfą. Ja nie mogę... Teraz wszystkie obowiązki będą spadać na mnie. Ale nie mogę zawieść tatusia.
Honey? sorka śpieszyłam się xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz