Shasta spojrzał na Scarlett. Przez myśl by mu nie przeszło, aby kogoś
odprowadzał do domu. Jeszcze po wojnie, kiedy utykasz na nogę. Ale
jednak, coś w nim pękło. To przecież jego przyjaciółka. Jeszcze zmarł
jej dziadek... Ciężki dzień...
-Jasne. - Uśmiechnął się. - Nie zostawię cię tu na samej.
Shasta odprowadził suczkę, i wyruszył drogę do domu. Rankiem, wybrał się nad jezioro gdzie spotkał Scarlett.
-Cześć! - Zamachał jej łapą na przywitanie.
Scarlett?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz