*Kilka minut wcześniej*
Oddaliłem się od suczki wypatrując kolejnego zająca. Stawiałem łapy
powoli, nie robiąc zbędnego hałasu. Obwąchałem powietrze. Nic nie
poczułem, ..ale zaraz, ..krew. Przeczuwając z kim mam do czynienia
schowałem się za krzakami. Najeżyłem sierść gotowy do ataku. Moje podejrzenia okazały się trafne. Upiór. Teraz, gdy wielkimi krokami
zbliża się ostateczne starcie jest ich pełno.Wyszczerzyłem kły i rzuciłem
się na niego. Kościotrup. Powaliłem go, ale wstał i podniósł mnie za
kark. Szamotaliśmy się, złamałem mu kilka kości. Krew lała się ze mnie,
ale walczyłem zawzięcie. W końcu upiór padł. Wygramoliłem się z jego
uścisku i padłem na ziemię.
***
Oddychałem powoli i miarowo. Z mojego prawego boku lała się krew, w
dodatku złamałem przednią łapę. Nagle poczułem szturchnięcie. Odwróciłem
głowę i spojrzałem na przerażoną Safirę.
- Musisz jak najszybciej wrócić do sfory na oddział. Dasz radę?
Wstałem powoli na trzech łapach. Przy pomocy suczki kulejąc dotarłem do
sfory. Zaprowadziła mnie do jaskini służącej za szpital. Położyłem się
na kamiennej skałce nakrytej kocem i przymknąłem oczy nie chcąc
ukazywać słabości. Poczułem ukłucie i po paru sekundach zasnąłem.
Operacja.
Wszystko poszło zgodnie z planem. Będę gotowy na wojnę.
***Po wojnie***
Od czasu operacji nie widziałem się z Safirą. Alfa nie żyje, możliwe,że
ona też.Nie byliśmy przyjaciółmi, raczej znajomymi, ale myśl, że nie
żyje była szokująca. Wiele psów zginęło. Jednak ujrzałem ją. Podbiegłem i
przywitałem suczkę ciepłym uśmiechem.
Safira? Pisane przed wojną :/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz