Odprowadziłam psa wzrokiem,aż nie zniknął za horyzontem. Westchnęłam i udałam się do swojej jaskini.
W połowie drogi poczułam dziwny skręt w żołądku. Dawno nic nie jadłam a w
okolicy nie zauważyłam żadnej zwierzyny. Udałam się na krótką
przechadzkę wypatrując pożywienia. Co jakiś czas w głowie szumiał mi ten
śmiech. Przymrużyłam oczy nie dając się nastraszyć wspomnieniom i
przyśpieszyłem do truchtu. Nagle coś przebiegło tuż przed moim nosem.
Zatrzymałam się gwałtownie. Nie było mowy o uchwyceniu obiektu nawet na
zdjęciu. Rozejrzałam się, ale nic podejrzanego nie zauważyłam. Nie
zdążyłam ruszyć się z miejca, a to coś przebiegło tuż za mną. Odwróciłam
się i przybliżyłam się do miejsca, po którym istota przebiegła. Na
pierwszy rzut oka nie dostrzegłam niczego ciekawego, ale gdy się dobrze
przyjżałam zauważyłam małe plamki wyglądające jak atrament. Powąchałam
''poszlakę'' utwierdzając się w przekonaniu, że to na sto procent
atrament. Przejechałam po nim łapą, ale co dziwne nie pozostawił na niej
żadnych śladów. Nic z tego nie rozumiałam. Usiadłam starając znaleź
jakieś logiczne rozwiązanie, ale przerwał mi to cichy głosik, prawie
szept.
- Przee..ppp...raszam... - wyjąkało
Odwróciłam się gotowa do ataku, ale to co zobaczyłam sprawiło, że otworzyłam pyszczek ze zdziwienia.
Przede mną stało dziwne stworzenie. Było całe w atramencie, albo raczej
było całe z atramentu. Wielkości było sporego zająca. Nie wydawało się
być w bojowym nastawieniu, ale na wszelki wypadek zachowałam wszelkie
ostrożnoci.
- Kim jesteś i czego chcesz? - zapytałam bez gniewu
Stworzenie tylko zamrógało ''oczami'' i uśmiechnęło się.
- Jestem Atramen - przedstawił się - potrzebuję pomocy, której tylko ty
razem z kimś, komu ufasz możesz udzielić - stałam jak porażona prądem.
Ja mam mu pomóc? Razem z kimś, komu ufam? Te dwa pytania nie dawały mi spokoju.
Odetchnęłam zastawiając się nad odpowiedzią. W sumie, może będzie ciekawie. Kto to wie?
- A jak niby mam ci pomóc? - spytałam
Cofnął się a pomiędzy nami wyświetlił hologram. Przedstawiał on...
upiora. To jeden z tych, co mieszkają w Lerqua Castle. Wyglądał dość
strasznie.
- Te upiory atakują waszą sforę. Ten hologram przedstawia ich władcę,
któremu nigdyś, że tak powiem służyłem. Przez ''przypadek'' podsłuchałem
jedną z ich rozmów. Mówili, że odkryliście,że boją się światła, więc
zamierzają zbudować coś co ochroni ich przed światłam - zakończył
- To, że służyłeś nie znaczy, że nie możesz służyć - najeżyłam sierść
On tylko cofnął się z przerażenia i pokręcił przecząco głową.
- Nnnie... Przestałem mu służyć bo chciał zabić mnie i cały mój ród. - odpowiedział
Rzuciłam się na niego, dziękując, że ma taką możliwość.
- Jeśli to prawda to zginiesz, jeśli kłamałeś przeżyjesz - wywarczałam i spojrzałam na niego srogo.
Oczywiście kłamałam, ale tylko po to by się upewnić, czy można mu ufać.
Atramen spojrzał mi głęboko w oczy z przerażeniem, ale przyznał się do
prawdy. Uśmiechnęłam się i zeszłam ze zdezorientowanego stworka.
Zaśmiałam się i wyjawiłam mu sekret mojego ''podstępu''. Odwzajemnił
uśmiech.
- Skoro wszystko wiesz, biegnij do alphy. Jeśli ich pokonacie, mój ród
pokona resztę znajdującą się w naszym świecie, ponieważ moce tamtych
osłabną - niewiele z tego zrozumiałam, ale istota znikła zanim zdążyłam o
cokolwiek spytać. Nie zastanawiając się długo pobiegłam w stronę
jaskini alf. Dzieliły mnie od niej 2 kilometry. Nie zraziło mnie to,
więc biegłam. W połowie drogi znów poczułam głód i ten dziwny skręt w
żołądku. Zwolniłam trochę bieg, ale to nie pomogło. Byłam osłabiona z
braku pożywienia. Zawirowało mi się w głowie i znów usłyszałam ten
diaboliczny śmiech. Moje ciało niewytrzymało i zemdlałam. Zemdlałam
niedaleko miejsca, w którym razem z Bitter'em usłyszeliśmy śmiech.
Bitter? Tak wiem, Atramen cx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz