-A czemu miałabym powiedzieć "nie"? Od samego początku cię lubiłam, i nic się nie zmieniło. - Uśmiechnęłam się i liznęłam go w policzek.
Wróciliśmy do domów. U Theo nikogo nie było, prócz Evelyn i Roney'a. Pożegnałam Theo i popędziłam do swojej jaskini. Ronald leżał na moim posłaniu.
-Ron! - Krzyknęłam mu nad uchem. - Ty śmierdzielu!
Shiry i Sparrowa jak zwykle nie ma.
-Nie jestem śmierdzielem. - Burknął.
-No na pewno. Złaź z mojego posłania!
-Shira kazała mi tu spać. - Warknął.
Co? Za dużo tego dobrego! Wynoszę się stąd!
* Gdzieś na południu sfory *
Znalazłam norę, w której postanowiłam odpocząć. Całkiem duża, ta nora...I długa! Zeszłam najniżej jak mogłam. Nagle znalazłam się w jaskini Theo.
-Dzieńdobry. - Powiedział uśmiechnięty Roney.
-Wstała! - Krzyczała Evelyn.
Nagle przyszedł Theo.
-Czy ja tu spałam? - Zapytałam szybko.
-No...Bo jak szliśmy to po drodze zasnęłaś a Ronald nie pozwolił mi wejść do jaskini.
-Aha...Zabije go!
Theo ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz