- Nie chcę ... - zasłoniłam oczy, łapami
- Tassy ...
- Nie ... - przerwałam Joey'owi
- Tassy, musisz coś zjeść
- Nie. Wracajmy do Atheny
Wracaliśmy w milczeniu do Naszej jaskini. Gdy dotarliśmy do niej, nie zastaliśmy tam Athie. Jak zwykle. Położyłam się na swoim posłaniu. Popatrzyłam w prawo ... tam, był kojec dla Naszych szczeniąt. Poczułam jak do oczy napływają mi łzy. Wszystkim urodziły się piękne i zdrowe szczeniaczki, a Nam, nie .. Syriuszowi i Maddy, drugi miot Aceland i Mashine'go, Elisabeth i Enzuriemu, Skyres i Indianie, Another i Snowy'mu czy teraz Giselle i Sintesu. Dlaczego Nam nie ??? Co ja zrobiłam nie tak ??? Przecież, uważałam na siebie, zdrowo się odżywiałam, a i tak poroniłam ... Dopiero teraz zauważyłam, że już od kilku minut płacze. Nagle podszedł do Mnie, Joey
- Tassy - chciał Mnie obiąć, ale ja się cofnęłam ...
Joey ??? ( ksywka fajna )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz