- Jeść - warknęłam cicho do siebie i rozejrzałam się za jakimś jelonkiem... którego nie było. Przynajmniej zadowoliły mnie ryby z rzeki, której nazwy nadal nie znam i która nie jest mi potrzebna do życia.
* Kilka minut później *
Poczłapałam gdzieś w stronę centrum sfory, lecz i tak ta wędrówka nie miała większego sensu. Spojrzałam błagalnie w górę. Nagle nie było ani jednej chmurki. Westchnęłam i spuściłam głowę.
- Witaj - usłyszałem za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam... kogoś.
- Taa... Witaj - mruknęłam obojętnie.
Ktoś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz