czwartek, 21 maja 2015

Od Sunny

Obudziło mnie śpiewanie ptaków. Zaczął się... znów zaczął się kolejny, cholerny dzień. Zaspana wyszłam przed jaskinie i rozejrzałam się. Słońce już dawno wstało, przez co zaczęło mnie razić w oczy. Westchnęłam i poszłam na polowanie. Cóż robić i tak zawsze jest nudno. Szczerze mówiąc, powinnam się cieszyć, że nie ma wojny z wampirami czy coś... Poczłapałam spokojnie nad jakąś rzekę. Nazwa jej? Ehh... Nie ważne. Był tam totalny zaduch. To oznaczało tylko jedno... DESZCZ! Ulga po tej całej godzinie spędzonej na słońcu.
- Jeść - warknęłam cicho do siebie i rozejrzałam się za jakimś jelonkiem... którego nie było. Przynajmniej zadowoliły mnie ryby z rzeki, której nazwy nadal nie znam i która nie jest mi potrzebna do życia.

* Kilka minut później *

Poczłapałam gdzieś w stronę centrum sfory, lecz i tak ta wędrówka nie miała większego sensu. Spojrzałam błagalnie w górę. Nagle nie było ani jednej chmurki. Westchnęłam i spuściłam głowę.
- Witaj - usłyszałem za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam... kogoś.
- Taa... Witaj - mruknęłam obojętnie.

Ktoś?

Brak komentarzy: