Piasek... Sprzątanie... Nie podobały mi się te wyrazy. Zwłaszcza, że w robieniu porządków nie miałem doświadczenia... No, trudno. Sam się tu pchałem.
-Z chęcią ci pomogę - starałem się, aby ton mojego głosu był jak najbardziej szczery.
-Świetnie! - uśmiechnęła się. - Chodź, dam ci sprzęt.
Chwilę potem zasuwałem z miotłą po całym mieszkaniu. Avalon siedziała w kącie i krytycznym okiem oceniała moje starania. A to za wolno, a to niedokładnie.
-Wiesz, - powiedziałem po jakimś czasie - jak się pracuje razem, to jakoś lepiej idzie...
-Naprawdę? - udała zdziwienie. - I tak nic z tego nie będzie. Nas jest dwójka, a miotła tylko jedna.
-Nie myślałaś, żeby sprawić sobie drugą?
-Jakoś nie. Sprężaj się, bo nas zima zastanie.
Westchnąłem ciężko i wróciłem do roboty. Zmagałem się z tym zadaniem jeszcze przez kilkanaście minut... Nigdy więcej!
-No nieźle - skomentowała efekt końcowy. - Można byłoby jeszcze przetrzeć na mokro...
Zamarłem w bezruchu. To chyba są jakieś jaja.
-Wiesz, mam sporo obowiązków - zacząłem się wykręcać. - Ciemno się robi, a jeszcze przyjaciela miałem odwiedzić, także kiedy indziej... Cześć.
-Cześć - odparła.
Jeszcze zanim wyszedłem, usłyszałem jej cichy śmiech. Dlaczego wszyscy mnie wykorzystują? Po kompletnym zniknięciu jej z oczu przyspieszyłem kroku. Na dziś zdecydowanie wystarczy.
Avalon?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz