- Taak - mruknęłam - Qetsiyah, możesz na słówko?
- Dobra - powiedziała niechętnie. Odeszłyśmy od chłopaków, którzy patrzyli na nas jakbyśmy miały się zaraz pozabijać.
- Qet, wiem że po ostatnich wydarzeniach masz prawo mnie nie lubić, ale chciałabym cię przeprosić i zapytać, czy będziesz moją przyjaciółką? - rzekłam.
- Przyjmuję przeprosiny. I jasne, mogę być twoją przyjaciółką - odparła.
- Wspaniale.
- Posłuchaj, powiem ci coś, jak obiecasz mi że nikomu nie wygadasz.
- No jasnek że nie wygadam - obiecałam.
- Jestem w ciąży - gdy Qet to powiedziała, prawie zemdlałam - Ale Ferraro o tym nie wie.
- I mam mu nie mówić?
- Tak.
Wróciłyśmy do Ferro i Indiego.
- O czym rozmawiałyście? - spytali niespokojnie.
- O babskich sprawach - odparłam.
- Aha... - mruknęli.
- Wracamy już? - rzekłam.
- Okej.
Ferraro? Takie byle jakie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz