piątek, 22 maja 2015

Od Levar'a CD opowiadania Lonlay


-Może...-Powiedziałem. - Trochę strasznie tu, ale nic. 
Lay lekko mnie przytuliła, co z jednej strony wydawało się dziwne , a z drugiej całkiem przyjemne. Westchnąłem i powiedziałem : 
-Teraz ja ci coś pokażę. 
Szliśmy nie cały kilometr. Gadaliśmy, śmialiśmy się. W końcu dotarliśmy na miejsce. 




Uśmiechnąłem się do siebie i zacząłem skakać po kamykach. Nagle noga mi się osunęła i wpadłem do wody rozcinając przednią kończynę. W wodzie rana nie wyglądała tak strasznie. Gdy wyszedłem na brzeg łapa jeszcze bardziej krwawiła. 
-To nici z wycieczki. - Mruknąłem. 
-No niestety...-Powiedziała. 
Wróciliśmy do domów. Babcia Ace zrobiła mi opatrunek a z Dziadkiem Mashine byłem na spacerze po granicach sfory. 

*Rano* 

Jak zwykle obudził mnie krzyk 10 szczeniaków. Moja ciocia niedawno je urodziła. Moja mina nie wyrażała zadowolonej. Szybko, nie zauważalnie wybiegłem z jaskini. Wskoczyłem na drzewo i zacząłem ćwiczyć. "Jak to robi Lay?" - pomyślałem. Nagle suczka pojawiła się na drzewie obok. 
-Nauczyć cię? - Zapytała. 
-Jasne! - Krzyknąłem wesoło. 

Lonlay?

Brak komentarzy: