poniedziałek, 18 maja 2015

Od Qetsiyah CD Ferraro

Popatrzyłam na niego zabójczo wrednym wzrokiem. Miałam ochotę złapać go za ten wkurzający łeb i zrównać go z ziemią.
- Właśnie jakoś w to wątpię, a przynajmniej po tym co zobaczyłam. - Przyznałam, odwracając się od niego.
- Qet.... musisz mi uwierzyć, że to nie to co myślisz.... - Próbował mnie przekonać do swojego punktu widzenia.
- A skąd wiesz, że akurat o tym myślę...
- Bo gdyby tak nie było, to byś się tego nie czepiała. -Odparł. -Dobrze wiesz, że bym nigdy Ci tego nie zrobił, a zwłaszcza teraz... gdy Cię już odzyskałem z łap śmierci. - Musze przyznać, że jego słowa były nawet romantyczne, ale...jakoś za bardzo mnie to nie przekonywało. Byłam uparta i nie chciałam nawet wysłuchać jego wersji wydarzeń.
-Nawet jakby to była prawda, to musiałbyś mi pokazać dowód na to, że między tobą, a Sky nic nie zaszło...
- Moje słowa Ci nie wystarczą ? - Zapytał powoli podchodząc do mnie.
- Hmmm... NIE! - Odeszłam dalej.
- Qety, nie bądź taka...
- Jaka ? -Stawałam się coraz bardziej zła. Może to miało związek z moim ostatnim wydarzeniem. Jeszcze o tym nikomu nie powiedziałam, nawet Ferro. Lecz nie sądzę, żeby aż tak bardzo to na niego wpłynęło. Bardziej boje się.... Mashine.
- Uparta.
- Ty też taki byłeś, gdy rozmawiałam z tobą, po tym jak wróciłam tutaj...
- Fakt, ale ja Ci dałem szansę na opowiedzenie wszystkiego. - Powiedział, próbując jakoś przebić się przez moją "skorupę upartości".
- Ale... ale.... mi zmuszenie Cię do wysłuchania zajęło bardzo dużo czasu...
- Ta.... jeden dzień. - Przewrócił oczami.
- To tak czy owak dużo czasu....
- Ale moja wersja wydarzeń nie ukradnie Ci dużo czasu.... tylko mnie posłuchaj... chociaż na chwilkę. - Starał się mnie jakoś przekonać.
- No dobra... słucham. - Poddałam się, bo w głębi serca wierzyłam, że Ferraro ma rację.
- No więc, to było tak ... - Zaczął. Jego opowieść nie trwała długo i była całkiem przekonująca. Można powiedzieć, że mu chwilowo uwierzyłam. Byłam już trochę spokojniejsza niż na początku. Już mi się nie chciało go rozszarpać, tak jak.... Swan. Wiedziałam, że muszę mu o tym kiedyś powiedzieć, bo lepiej żeby się dowiedział o tym ode mnie, a nie od kogoś innego. Gdy tylko skończył miałam zamiar mu się jakoś delikatnie do tego przyznać, ale nie dostałam dogodnej szansy.
- Yyy... Ferro ? - Wtrąciłam.
- Tak ?
- Bo ja Ci chciałam coś powiedzieć.... - Zaczęłam trochę nieśmiało.
- Co ?
- No więc.... - Nagle przerwały nam jakieś szumy. To były chyba kroki jakiegoś psa. Gdy tylko zorientowałam się, że to Mashine, to chciałam szybko uciec. Ale nie miałam na to czasu, więc szybko wskoczyłam w pobliskie krzaki, mając tylko nadzieję, że Ferro nie będzie taki tępy i zrozumie, że nie chce widzieć jego ojca....

Ferro ? albo Mashine ?

Brak komentarzy: