poniedziałek, 18 maja 2015

Od Levar'a

Rankiem obudził mnie Niklaus.
-Lev wstawaj! Idziemy z Theo zrobić kawał dla Honey i Roney'a. - Zaczął się złowieszczo śmiać.
-Że co? Ja ich nie znam. - Wzruszyłem ramionami.
-Theo znasz...Roney'a znasz...Nasi sąsiedzi!
-No ich znam ale tej Honey nie. - Ociężale wstałem.
-Dobra tam, chodź. - Krzyknął i pociągnął mnie za łapę.
Spokojnie ziewnąłem i podreptałem za bratem. Nie lubię być wredny, ale Roney zasłużył sobie. Zemsta jest słodka! Poszliśmy po Theo. Była jeszcze Winnie, ale ona zaraz poszła do Rachel.
-To teraz cicho. - Powiedział Theo i weszliśmy do jaskini.
Nad śpiącym Roney'em i Honey wisiało wielkie wiadro zimnej wody.
-Jak wstaną oberwą za te spanie razem. - Niklaus zaczął się śmiać.
Przewróciłem oczami. Kazali mi wyjść z jaskini, a później schowaliśmy się w krzakach przy wejściu. Gdy Honey wstała zaczęła na leżąco budzić Roney'a. W tedy wiadro się przechyliło, a ja skoczyłem i odwróciłem je w stronę śpiącego Ron'a. Honey leżała obok zdezorientowana.
-Levar! Co ty robisz?!- Wrzeszczeli na mnie razem (Theo i Niklaus).
-Ona nic wam nie zrobiła. Nie macie prawa tak się zachowywać. A co do Roney'a to powinien oberwać za tamten żart. - Powiedziałem spokojnie i wyszedłem z jaskini.
Pobiegłem na lawendowe pole. Tam usiadłem na kamieniu. Słysząc coś w krzakach odruchowo skoczyłem. Okazało się że to Honey. Przewróciłem ją.
-Sorki. - Powiedziałem wstając. - Jesteś Honey?
-Tak. A ty za pewne Levar?
-We własnej osobie. - Uśmiechnąłem się.

Honey?

Brak komentarzy: