Odwzajemniłam pocałunek. Jako, że ja byłam pod nim
co by zrobił tata, gdyby nas widział chciałam wykorzystać jego chwilę zapomnienia
xd i "wyturlałam się" spod psa, tym samym wpychając go do wody. Roześmiałam się, a Roney czym prędzej wypłynął na powierzchnie i zaczął pluć na wszystkie strony.
- I co? - powiedziałam, uśmiechając się.
- Wspaniałe wrażenia - wykrztusił Ron.
- To dobrze - stwierdziłam.
- Tak, na pewno - rzekł z sarkazmem mój partner.
- Pokaż mi resztę zalet tego miejsca - zatrzepotałam rzęsami.
Roney? Wena padła :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz