- Jak to nic?!- zaczynało mi się to nie podobać.- Takie nagłe zawroty głowy musiały coś znaczyć.
- Nie.- przyznała.- To po prostu takie chwilowe jakby.
- Na pewno?
- Tak.- pocałowała mnie.
Wyszliśmy od Ingram i poszliśmy na jakieś łąki. Po drodze rozmawialiśmy. Nie wiadomo czemu Qet dużo razy zaczynała mówić na temat szczeniaków. Fajnie by było je mieć tylko czy Qet by chciała? Zastawiam się nad tym czy jej nie zapytać. Ale tak czy siak już doszliśmy nad jeziorko które było naszym celem.
Było tam ślicznie. Tak jak w jesień oczywiście bywa. Prawie całą wodę pokrywały kolorowe liście które wcześniej pospadały z drzew. Na wodzie były ułożone kamienie tworzące ścieżkę. Przeszliśmy nimi ostrożnie na drugi koniec rzeki. Obeszło się bez żadnych utopień albo potknięć i dotarliśmy tam bez żadnych zadrapań.
- Podoba ci się tutaj?- zapytałem obejmując ją.
- Bardzo.- mruknęła.
- Wszystko w pożądku?- zapytałem widząc że traci znowu równowagę.
- Ykh... Tak.. ..- chwiała się.
- Powiesz mi w końcu co się dzieje?!- niepokoiłem się.
Qetsiyah?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz