Rozglądałem się rozkojarzony do okoła. Czemu sekundowo przemieściłem się ze strumyka tutaj do szpitala? Jeszcze bardzo bolały mnie plecy a głowa nie bardziej. Popatrzyłem na psy stojące obok mnie. Były to Raven, Omega i... Ziva?
- Fay? Fayleer! Bałam się o ciebie!- mówiła Ziva widząc że otworzyłem oczy.
Nie bardzo wiedziałem co mówi bo dla mnie było to zwykłe kłapanie. Przez tak zamazany obraz też nie mogłem być pewny czy to na pewno ona. Ale po cichym głosie to rozpoznałem. Usłyszałem tylko ,,Bałam się o ciebie.''. Chyba pierwszy raz ktoś się o mnie martwił. Nic nie odpowiedziałem lecz lekko się uśmiechnąłem. Oczywiście powiedziałbym tyle że mógłbym gadać do północy. Ale nie dałem rady nawet otworzyć ust. Po chwili znowu zamknąłem oczy.
*trzy dni później*
Wstałem jeszcze lekko obolały ale przynajmniej mogłem ustać na nogach. U wejścia mojej jaskini zauważyłem cień jakiejś suczki. To chyba Ziva.
- Cześć.- powiedziałem.
- Hejka.- przytuliła mnie.- Jak się czujesz?
- Dobrze... ale...- zdziwiłem się.- Skąd takie miłe przywitanie?
Ziva???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz