piątek, 22 maja 2015

Od Codie'go- CD opowiadania Mey

Wzruszyłem ramionami i postawiłem pierwszą łapę na przód. Mey złapała mnie za ogon jakby z obawą. Ale obawą czego?!
- Co ci?- zapytałem.
- No bo.... Ja... Się...- zaczęła.
- Boisz?- zgadywałem.
- Się... nie mogę wprost doczekać aż tam pójdziemy... Ha... ha...- przerywała.
Złapałem ją za łapę żeby poczuła się bezpieczniej i razem ruszyliśmy prosto na drzewo. Mey jeszcze pare razy się zapierała ale walczyłem z nią zawzięcie. W końcu jakoś mi się udało ją zaciągnąć pod dziwne drzewo. Nie było tak źle. I to właśnie wręcz przeciwnie gdyż teraz drzewo nie ''paliło się'' a promieniało słońcem. Dziwne to było. Zjawiska ciągle się przemieniały. Mey stała strasznie spłoszona i czujna. Chciałem ją uspokoić więc podszedłem do niej spokojnie i objąłem ją.
- Nie bój się...- uśmiechnąłem się.

Mey?

Brak komentarzy: