sobota, 9 maja 2015

Od Briggana

Położyłem się przed jaskinią , opierając pysk na łapach. Było mi smutno. Samotny. Bez kumpli. Źle potraktowałem betę. Jestem nienormalny. Tylko te 4 rzeczy ciągle walały mi się w głowie. Usłyszałem przeszywający mnie skrzek. Od niechcenia wstałem i spojrzałem w górę. Na dachu mojej jaskini stał piękny , ognisty feniks. Zawarczałem. Nie cierpiałem ptaków , a ten byłby idealnym dla mnie obiadem. Kiedy skoczyłem , natychmiastowo odleciał. Zaczął lecieć błyskawicznie przez wszystkie tereny sfory , a ja za nim. Jak się okazało , byłem szybszy. Ale latać nie potrafiłem. Chciałem poczekać , aż będzie miał postój , lub się zmęczy. Ale feniks widocznie miał stalowe mięśnie. Jezyk wisiał mi do pasa , ale nie stanąłem , żeby odpocząć. Feniks zrobił gwałtowny skręt i wleciał do Tajemniczego Lasu. Bez namysłu biegłem za nim. Jednakże wystarczyła minuta i się zgubiłem. Stanąłem , rozglądając się w ogół. Dopiero teraz zrozumiałem , że jestem w jednym z najgroźniejszych terenów w SPU. Wiatr szumiał i wiał mi w sierść. Poczułem strach i podkuliłem ogon. Usłyszałem odgłos pohukiwania i jakiś szmer , jakby chrapanie czegoś , kogoś. Doszedłem do wniosku , że nie jestem tu sam , ale jestem otoczony. Na skórze poczułem oddech. Gwałtownie się odwróciłem. I zobaczyłem...
-Pies-wampir!-Wrzasnąłem. Widocznie ten był ostatni. Ten dziwny , cały czarny pies , jak gdyby zbudowany z cienia , rzucił się na mnie. Miał dziwne , żółte oczy i budowę husky'ego. Z kłów kapała mu krew. Wszędzie poznał bym go. Jego głos , jego oddech. Tundra. Zanim zdążyłem pomyśleć , Tundra wbił swe kły w moją szyję , przebijając tętnicę. Trucizna dostała mi się do krwi i zacząłem się telepać jak zdechła ryba. Mój oddech tracił rytm , serce biło wolniej i wolniej i wolniej.... Ostatnie , co zobaczyłem , to ten sam feniks , którego wcześniej goniłem. Zaatakował psa wampira....

***


Mam pomysł , że niektóre psy po śmierci zamieniają się w psy-wampiry. I jeszcze feniks Aceland'a , może przyprowadzić do alf martwe ciało Briggusia? Plisss.

Brak komentarzy: