Położyłem się przed jaskinią , opierając pysk na łapach. Było mi smutno.
Samotny. Bez kumpli. Źle potraktowałem betę. Jestem nienormalny. Tylko
te 4 rzeczy ciągle walały mi się w głowie. Usłyszałem przeszywający mnie
skrzek. Od niechcenia wstałem i spojrzałem w górę. Na dachu mojej
jaskini stał piękny , ognisty feniks. Zawarczałem. Nie cierpiałem ptaków
, a ten byłby idealnym dla mnie obiadem. Kiedy skoczyłem ,
natychmiastowo odleciał. Zaczął lecieć błyskawicznie przez wszystkie
tereny sfory , a ja za nim. Jak się okazało , byłem szybszy. Ale latać
nie potrafiłem. Chciałem poczekać , aż będzie miał postój , lub się
zmęczy. Ale feniks widocznie miał stalowe mięśnie. Jezyk wisiał mi do
pasa , ale nie stanąłem , żeby odpocząć. Feniks zrobił gwałtowny skręt i
wleciał do Tajemniczego Lasu. Bez namysłu biegłem za nim. Jednakże
wystarczyła minuta i się zgubiłem. Stanąłem , rozglądając się w ogół.
Dopiero teraz zrozumiałem , że jestem w jednym z najgroźniejszych
terenów w SPU. Wiatr szumiał i wiał mi w sierść. Poczułem strach i
podkuliłem ogon. Usłyszałem odgłos pohukiwania i jakiś szmer , jakby
chrapanie czegoś , kogoś. Doszedłem do wniosku , że nie jestem tu sam ,
ale jestem otoczony. Na skórze poczułem oddech. Gwałtownie się
odwróciłem. I zobaczyłem...
-Pies-wampir!-Wrzasnąłem. Widocznie ten był ostatni. Ten dziwny , cały
czarny pies , jak gdyby zbudowany z cienia , rzucił się na mnie. Miał
dziwne , żółte oczy i budowę husky'ego. Z kłów kapała mu krew. Wszędzie
poznał bym go. Jego głos , jego oddech. Tundra. Zanim zdążyłem pomyśleć ,
Tundra wbił swe kły w moją szyję , przebijając tętnicę. Trucizna
dostała mi się do krwi i zacząłem się telepać jak zdechła ryba. Mój
oddech tracił rytm , serce biło wolniej i wolniej i wolniej.... Ostatnie
, co zobaczyłem , to ten sam feniks , którego wcześniej goniłem.
Zaatakował psa wampira....
***
Mam pomysł , że niektóre psy po śmierci zamieniają się w psy-wampiry. I
jeszcze feniks Aceland'a , może przyprowadzić do alf martwe ciało
Briggusia? Plisss.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz