Obudziłam się. Wczoraj wieczorem dowiedziałam się, że Another urodziła. Musieli wejść inną stroną do jaskini bo nawet nie spostrzegłam kiedy tu weszli. To takie dziwne. Moje dziecko ma potomstwo. Rozejrzałam się wkoło. Suzzie i Jocker spali. Reszta poza tym też. Usłyszałam jedynie cichy pisk. T pewnie któryś ze szczeniaków. Szturchnęłam Mashine.
- Mashi, Mashi - szeptałam.
- Co? - spytał na wpół śpiący.
- Chodźmy zobaczyć wnuki.
- O kurde! Zapomniałem. Już wstaję.
Zaśmiałam się. Machnęłam mu ogonem po pysku. Jak się spodziewałam, kichnął. Ach ten Mashi.
Po chwili byliśmy w drugiej części naszego domu. Spostrzegliśmy Snowy'ego siedzącego obok ukochanej. Pomachaliśmy do niego. Zobaczył nas i zaprosił. Another też nas ujrzała.
- Cześć - przywitała się.
- Dzień dobry - powiedzieliśmy naraz z Mashine. Ach te maniery.
- Przedstawisz nam szczeniaki?
- No tak.To jest Niklaus i Snowflake - zaczęła. - Po lewej są Haley, Scarlett i Levar.
Po chwili zapiszczały.
- Jakie piękne. Chyba są głodne, więc nie będziemy przeszkadzać - wyszliśmy w pośpiechu i usiedliśmy na swoim posłaniu.
- Chyba jesteśmy starzy, że doczekaliśmy się swoich wnuków, prawda?
Mashine ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz