poniedziałek, 29 lutego 2016

Od Meversue'a.

   - Wejdź! - rozległ się głośny, melodyjny głos.
Mever nie wiedział, co takiego może znajdować się w jaskini Alf. Miał nadzieję, że wypadnie całkiem dobrze na pierwszej rozmowie, która miała zadecydować o jego dalszym pobycie w Sforze Psiego Uśmiechu. Dowiedział się, że całkiem niedawno na tych terenach rozegrała się bitwa między psami, a wstrętnymi upiorami z tutejszego zamku Lerqua; dlatego też spodziewał się, że w jaskini Alf może napotkać kilka psich czaszek, dużo, bardzo dużo kości, które leżałyby na ziemi i sierść. Sierść  w ogromnych ilościach, której - bądźmy szczerzy - nikt nie byłby w stanie policzyć. Pies jednak zgodnie z komendą wkroczył do ciemnej jaskini, w której jedynym źródłem światła był sam księżyc.
  Cicho westchnął, nie usłyszawszy nawet cichego szelestu, który informowałby o tym, że owa jaskinia jest obecnie przez kogoś zamieszkana. Klapnął na ziemię, przewracając przy tym stos białych, porysowanych kartek i trzy, cienkie komiksy. Never niechętnie podniósł każdy arkusz, ale jeden z komiksów przykuł jego uwagę. Wystawił lśniący papier tak, aby światło idealnie na niego padało. Na samym środku okładki widniał czarno-żółty motyw nietoperza, który powtarzał się co stronę. Po chwili do mieszkania wbiegła biała sylwetka.
- Nie zauważyłeś, że wyszłam? - zabrzmiała ponownie, tym samym, aksamitnym głosem, co wcześniej.
Nie powiedziała nic więcej, tylko schyliła się po kolorowe czasopisma. Kolejną rzeczą, która przykuła uwagę Meversue'a był zgrabny tyłek suki, który teraz był bardzo widoczny wśród blasku srebrnej tarczy. Pies zmarszczył brwi, wiedząc, że nie może ścisnąć jej pośladków. Bez pozwolenia, rzecz jasna, którego suczka mu nie dała. Odwracał pysk, ale i to nic nie dawało. Na całe szczęście śnieżnobiała za chwilę wróciła do normalnej, przeciętnej pozycji, w której nie rozpraszała psa i mógł on funkcjonować poprawnie, jak na racjonalnie myślącego samca przystało. Popatrzyła na niego z uśmiechem, ale jego wzrok nadal spoczywał w miejscu, gdzie przed chwilą się pochylała.
- Su.. - mruknął pies przypominający Australijskiego, pojawiwszy się znikąd. - Kim on jest? Twój pomocnik?
- Nie, Jocker. - odparła, nadal niesamowicie się szczerząc. Mever pomyślał, że suczka dobrze wiedziała, co robi i cieszyła się, że jej zadek wywołuje taki zamęt.
- Jestem Meversue - przedstawił się najwyższy z całej trójki. - Chciałbym dołączyć do sfory. Su to skrót od..
- ...z pewnością nie suka. - przerwał mu Aussie.
- Jocker!! - wrzasnęła, tym razem nie tym głosem, który wcześniej usłyszał Never. - Przepraszam za niego. Jestem Suzzie, Alfa SPU. Pewnie, że możesz do nas dołączyć, Meversue.
- Lepiej rozwiń ten skrót, siostro. Może nie pojąć tych trzech liter - mruknął pogardliwie brat Su.
- Tak się składa, że pojmuję ten skrót, pojmuję także to, że z pewnością nie jesteś  dobrym przywódcą, Alfo.
Alfa wydawał się okropnie zdenerwowany, a samiec mimo swojej taktowności tym razem pozwolił sobie na bardzo dużo. Śnieżnobiała suczka wyprowadziła ich z jaskini, każdego popychając w inną stronę. Mever będąc tuż przy rozwidleniu dróg napotkał samotną sylwetkę, która błąkała się przy ośnieżonych drzewach. Postanowił do niej podbiec. 

Ktosiu? c:

Brak komentarzy: