wtorek, 2 lutego 2016

Od Gracy– CD opowiadania Bitter Sweet'a

Grey postowiła się jeszcze przejść przed snem. Mimo że było już dosyć późno, śnieg odbijał światło księżyca, więc nie było tak ciemno. Suka nie miała ustalonego celu spaceru, chciała się po prostu przejść, dotlenić. Doszła tak na Lawendowe Pola. Wysztkie krzaki lawendy pokryte były śniegiem, lecz kwiaty nadal kusiły swoją wonią. Gracy położyła się na jednym z krzaków, wdychając piękny zapach.
–A witam– usłyszała nagle wesoły głos, który wybił ją ze spokojnego rytmu. Podniosła szybko łeb i ujrzała sylwetknę Husky'ego.
–Witaj– burknęła, lecz zaraz zrobiła jej się żal, że coś takiego zrobiła. –Witaj Stanley'u– poprawiła się o wiele milszym tonem i zdała się na lekki uśmiech.
–Coś się stało?– usiadł na puchu, przyglądając się Grey, która wzdrygnęła lekko ramionami.
–Ty dobrze wiesz co– mruknęła, na chwilę kierując wzrok na Stan'a. –I nie karz mi tego mówić– westchnęła cicho, na co pies kiwnął łbem. –Nie sądzisz, że jest trochę zimno?– zapytała, próbując zmienić temat na bardziej komfortowy dla niej.
–Trochę– zaśmiał się pies. –Co się dziwić. Jest zima– mruknął, nadal z szerokim uśmiechem.
–Ja się nie dziwię– Grey wymusiła uśmiech. –Ale chce już wiosnę. Mam szczerze dosyć śniegu– powiedziała, po czym wstała.
–Trzeba wracać– mruknął, jakby wyczytał z ruchów suki, co chce zrobić. Ta pokiwał łbem, po czym pożegnawszy się ze Stanley'em powróciła do domu. Nie zwarzając już na nic, co było w jej domu, wskoczyła na półkę skalną i wtuliła się w koc. Chciała jak najszybciej zasnąć i zacząć kolejny dzień, jednak jej próby zaśnięcia kończyły się klęską. Skończyło się na tym, że zaczęła się wiercić na prawo i lewo, przez co wkońcu spadła z półki. Opornie wstała i popatrzyła w las, który wydawał jej się mroczniejszy niż zwykle. Najchętniej poszłaby teraz do Honey lub Ares'a, jednak za chiny bała się przechodzić przez las. Mimo uśmiechnęła się do siebie i skierowała się niepewnym krokiem do jaskini Bitter Sweet'a.
Suka próbowała jak najciszej wjeść do jego jaskini, jednak oczywiście coś musiało jej przerwać.
–Taaak?– zapytał Sweet, szeroko otwierając pysk. –Coś się stało?– pomachał kilka razy powiekami.
–Nic, ale...– zatrzymała się, kierując wzrok na lewo. Nie wiedziała czym mogła zakończyć to zdanie. Po słowach suki zapadła cisza, która widocznie trwała trochę za długo, ponieważ Bitter zdążył powrócić do wcześniej przerwanego snu. Grey jak najciszej ułożyła się na ziemi, metr od psa.
–Pozwolisz, że się po...– urwała, ponieważ zrozumiała, że jej słowa odbijają się jedynie echem od ścian jaskini i w żaden sposób nie trafiają do Sweet'a. Westchnęła i położyła pysk na łapach, zamykając oczy.
*Sen*
–Gracy– mówi ucieszona Skyres i próbuje złapać córkę. Ta jednak cofa się, aż trafia na ścianę.
–Mamo– mówi słabo, po czym widzi podchodzącego ojca. –Tato– dodaje równie słabo. Patrzy błagalnie na ściane, później rodziców.
–Przyszłaś nas odwiedzić?– mówi Skyres, wyglądając na szczęśliwą. Zbyt szczęśliwą.
–Auć– wydaje z siebie głośny pisk, gdy ojciec łapie ją za łapę i przygwożdża do ściany.
–Już nigdy nas nie opuścisz– Indiana uśmiecha się równie szeroko jak jego partnerka.
–Przestań– Grey wydaje z siebie kolejny pisk –Boli– łapie się za przybitą przez ojca do ściany łapę. Ten jednak zaciska mocniej uścisk, wbijąjąc pazury.
–Przestań!– Gracy patrzy prosząco na matkę, która jednak śmieje się z tego serdecznie. –Nie!– woła znów ze łzami w oczach, próbując wzbudzić współczucie matki. Ta jednak nie przestaje sję śmiać, a po pysku Gracy zaczynajął płynąć łzy.
–Już niegdzie nie uciekniesz– Indiana mocniej zaciska łapę, przez co wbijające się pazury robią rany, z cieknącą krwią. –Nigdzie...
* *
Suka obudziła się, ciężko dysząc. Poczuła na nosie miękką, jednak nie swoją sierść. Powoli otworzyła zapłakane oczy i ujrzała łapę Sweet'a. Grey trzymała ją mocno jeszcze przez chwilę, aż w końcu czując na sobie wzrok Bitter'a, puściła ją.
–Przepraszam– rzuciła dosyć niewyraźnie, przecierając oczy.

Sweet?

Brak komentarzy: