- Pójdziemy razem, Locked. - stwierdziłam, przybierając spokojniejszy ton.
Wybiegłam
naprzód, co raz nawołując psa, by kroczył za mną. Szedł o wiele wolniej
niż ja, bo miał do dyspozycji tylko jedną łapę. Właśnie ta łapa mogła
zadecydować o jego życiu, o tym, co zaraz się stanie.. Wpadłam na
lepszy, moim zdaniem, pomysł. Przystanęłam na chwilę, żeby Lock miał
czas na reakcję i poczynił to samo. Gestem kazałam mu zostać, a sama
pobiegłam do Centrum, mijając przy tym kilka spacerujących psów, o mało
ich nie przewracając. Zimny wiatr ciągle był skierowany w moją stronę, a
z moich oczu zaczęły już lecieć łzy. Za chwilę zauważyłam jaskinię Alf,
a wokół niej stało kilkanaście innych wpadłam do pierwszej lepszej, w
której zastałam śnieżnobiałą suczkę.
- Honey jest tam. - wskazała łapą przeciwny kierunek, zbierając z podłogi zwitki włóczki.
Przetarłam
łapą oczy i ruszyłam w kierunku wskazanym przez sukę. Już przy jej
progu stała niebieskooka Husky, grzebiąca w śniegu. Skróciłam jej całą
zaistniałą sytuację, żeby nie przedłużać cierpień Locked'a i pobiegłyśmy
do niego razem, trzymając w łapach dwie, czerwone apteczki.
- Dobrze, że jesteś.. - wymamrotał i spojrzał na Honey - cie.
Suczka
od razu założyła mu opaskę uciskową, spoglądając co jakiś czas, czy na
pewno gdzieś się nie zawieruszyłam. Wzięłyśmy psa na barki i zaniosłyśmy
wspólnie do jej jaskini.
- Jak masz na imię? - zapytała, przystając na chwilę tuż przed wejściem.
Byłam zaskoczona, że zadaje mi takie pytanie, kiedy ktoś praktycznie umiera.
- Ela. - wydusił pies, przewracając się na drugi bok.
- .. ine. - dokończyłam i wzniosłam pysk, kierując swój wzrok na Hon.
- Elaine - zaczęła. - Dziękuję Ci za pomoc. Możesz już iść.
Iść?
A niby dlaczego nie mogłam zostać tam razem z nim? Cicho westchnęłam i
usiadłam na dachu swojej jaskini, wpatrując się w gwiazdy. Po upływie
zaledwie kilku minut zasnęłam, przytłoczona całym dzisiejszym dniem.
Locked?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz