środa, 3 lutego 2016

Od Honey - CD opowiadania Gracy

Zacisnęłam powieki, powstrzymując łzy. Chociaż Skyres nie była moją prawdziwą matką, to chyba przeżywałam jej śmierć bardziej niż Gracy. Byłam z "mamą" dłużej, o wiele. Pamiętam każde wspomnienie z nią, "tatą", pierwszym miotem rodzeństwa. Gdy urodził się drugi, miałam już własne problemy więc tak się z nim nie zżyłam.
Tak naprawdę, byłam mistrzem udawania. Ukrywania uczuć. Tyle razy musiałam już to robić. Afera z Theo, później Roney mnie zostawił, śmierć White'a, odejście Rio, Viv i Walter'a, moja śmierć, powrót do życia, śmierć mamy, odejście taty i Aurory, Syriusza, Madeline, Ross'a, Alexa, Rachel, dodatkowo śmierć tak wielu osób podczas wojny... Jeszcze kilka rzeczy było. Nawet się do tego przyzwyczaiłam. Ale to nie czas na rozpamiętywanie. Chwyciłam mocno Gracy i zaciągnęłam do swojego gabinetu. Usadziłam ją na krześle. Moja "siostra" głośno szlochała, łzy spływały po jej policzkach.
- Co czujesz? - zapytałam po prostu.
- Co... Czuję? A jak myślisz?! Smutek, przerażenie, złość, nienawiść i wiele innych!
- Skupmy się na nienawiści. Kogo tak nienawidzisz?
- Cały świat! - wydyszała.
- A konkretniej? - spojrzałam na nią. Ona nagle się poderwała.
- Jak oni mogli nazywać się naszą rodziną?! Wszyscy albo poodchodzili albo się pozabijali!!! NIENAWIDZĘ ICH!
- Uspokój się - poradziłam. - Pomogę ci.
Brak reakcji.
- Słyszysz? Jesteś moją siostrą, pomogę ci. Spójrz na mnie.


Gracy? Jeszcze się rozkręcę, teraz musiałam pisać na fonie :/

Brak komentarzy: