Spojrzałam na Stanley'a, lekko przekrzywiając łeb.
- Tak - powiedziała wprost i skinęłam łbem - Gdyby było inaczej, raczej
nie spędzałabym z Tobą czasu - zaśmiała się cicho, spuszczając głowę.
- Wolałem się upewnić - mruknął Stan, a po jego pysku przebiegł cień
uśmiechu. Również lekko się uśmiechnęłam i machnęłam ogonem.
- Chodź - machnęłam łbem w geście, by za mną szedł. Pies skinął i
dorównał mi kroku. Słońce akurat niedawno wstało, więc to była idealna
pora na ranny spacerek.
- Um, gdzie idziemy? - wtrącił po dłuższej chwili Stanley, kierując wzrok w moją stronę.
- Nie wiem - mój wzrok również powędrował na niego - Ale pomyślałam, że
byłoby fajnie się przejść - wzruszyłam ramionami, a kąciki moich ust
lekko uniosły się w górę.
- To może Lawendowe Pole? - zapytał, podnosząc łbem i kierując go przed siebie.
- Okej - pokiwałam głową, wracając do kamiennej twarzy, po czym
dorównałam kroku Stanley'owi, który szybko poszedł na przód - Stanley? -
zapytałam szybko. To, że ja go lubię, wcale nie oznacza, że on musi
lubić mnie. Lepiej byłoby się upewnić.
- Hmm? - zwolnił i skierował łeb w moją stronę.
- A Ty... Lubisz mnie? - chrząknęłam cicho.
Stanley?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz