-Czy ja wiem - skrzywiłem się. - Może... w sumie to dobrze, że coś robimy.
Rocky uśmiechnął się triumfalnie.
-Ale to nie zmienia faktu, że wolę lato - dodałem szybko.
-Dobra, trzeba wziąć się do roboty - westchnął pies.
-Od czego zaczynamy?
-Może dekoracje...- zamyślił się. - Albo przedstawienie.
-I prezenty dla szczeniaków - dodałem. - Może od nich zaczniemy?
-Prezenty? W święta to już takie szczeniaki nie będą. Już nie są mali.
-To zróbmy prezenty dla wszystkich - podskoczyłem.
Coś dziwnego się ze mną działo. Czułem, że rozpiera mnie energia, po raz pierwszy... może drugi raz w życiu. Nie wiem czy to Rocky mnie tak przekonał, czy sam na to wpadłem, że święta to coś naprawdę miłego.
-Znajdźmy jeszcze kogoś do pomocy - zaproponowałem. - Mam dziwne wrażenie, że sami nie zdążymy z tym wszystkim.
Rocky?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz