Wstałam z rana nieco gwałtownie przez okropny sen:
~ Chodziłam po aleji zakochanych wraz z Cheroonem a nagle z jego skóry wydarł się ogromny, przerażający wilk. Zaczęłam uciekać lecz świat sypał mi się pod łapami a na dodatek gonił mnie on... Nagle podskoczył i kiedy był już centralnie nade mną....
Obudziłam się... To chyba dobrze. Ciągle mam tą klaustrofobię co do Cheroona. Nie wiem czemu się tak panicznie boje. No cóż... Wykasuj to z pamięci. Jak Cheroon będzie przechodził nie uciekaj! Jesteś normalnym psem, a nie jakimś przesądnym.
Wyszłam z jaskini przewietrzyć się i rozruszać kości po trochę słabym śnie. Zauważyłam jakiegoś nowego psa. Chciałam go miło przywitać.
- Cześć.- powiedziałam do stojącego obok.- Jak masz na imię?
- Siema.- odpowiedział wesoło. - Jestem Toromaru.
- Wspaniałe imię. Ja jestem Bligrht.-powiedziałam.- Ale mów mi Bli.
Pies się uśmiechnął. Gadaliśmy tak w dobre dwie godziny. Nie miałam pojęcia że z jakim kolwiek psem będę tak długo rozmawiała i to o takich ciekawych i intrygujących rzeczach.
Toromaru?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz