-Mashine,do cholery,jak pozwoliłeś gdzieś w ogóle iść Ferraro?!-wykrzyczałam.
-Ale ja nie wiedziałem...-fuknął Mashi.
-Dobra ja idę a raczej biegnę z Rocky'm do Nowego Jorku o ile że nas jakiś samochód nie potrąci..
Pobiegłam do kuzynka,nie pytając nawet o jego zdanie (i tak się by zgodził).
-Rocky! Idziemy po Ferarro do Nowego Jorku i to już - stwierdziłam.
-Ok-tylko mruknął z typowym dla niego uśmieszkiem.
-Ja popytam się tamtejszych psów o to schronisko,a ty spróbujesz go poszukać.Jak się dowiem gdzie ono jest,namierzę Ciebie.
-Tylko nie zjedz tych psów -śmial sie.
Rozdzieliliśmy sie.Słyszałam o grupce trzech kundli.Widzialam podobne dlatego pobiegłam do nich.
-Ty,widziałeś takiego ładnego Aussie-spytałam grzecznie.
-No a co?-odpowiedział od niechcenia.
-A to że szukam schroniska gdzie go zamknęli,wiesz gdzie jest?
-A co mnie to,a ty to kto?-rzucił mi głupie spojrzenie.
-Zaraz mi tutaj wszystko wyszczekasz albo rozerwę tobie i twoim koleżkom gardło-warknęłam.
-Oj dobra dobra,jest takie jedno w centrum miasta,ale zostaw mnie.
Zadowolona szybko znalazłam Rocky'ego.
-Leć do centrum miasta-krzyknęłam.
~
-Poprawię sobie tym formę -pomyślałem.
Od razu na pierwszy rzut oka widać duży napis "SCHRONISKO".
Po cichutku podkradłem się pod okno...
Ferraro?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz