sobota, 15 listopada 2014

Od Stanley'a

Nareszcie wolny! Tyle dni wśród tych dwunogich istot, taki kawał życia mi zmarnowały. Ale co tam, mam całe życie przed sobą. Gwizdać na przeszłość, co było, nie wróci.

Uśmiechnięty od ucha do ucha zacząłem zwiedzać mały lasek. Aż zapomniałem jak piękna jest natura. Usiadłem na niewielkim wzniesieniu, by chwilę odpocząć. Wokół mnie nikogo, żadnej żywej duszy.
-Halo? - krzyknąłem w przestrzeń.
-Haaalo! - powtórzyłem.
Jakże dziwnie jest mówić, kiedy w odpowiedzi nie słyszy się: "nie szczekaj kundlu". I kogo mam teraz wkurzać? Nie, sam sobie nie poradzę. Najwyższy czas wrócić do domu.
-Nie drzyj się!- usłyszałem za plecami.
Skoczyłem obracając się w locie.
-Jej! Nie wierzę!- powiedziałem uradowany. - Pies, prawdziwy pies!... Loki?!
Border nawet nie poruszył pyskiem.
-To ty! A już myślałem... Gdzie ty byłeś? Co z tobą? - zarzuciłem go pytaniami. - Wiesz, ja...
-Super!- przerwał.- Zamkniesz się w końcu?!
-Ej, no smile'nij się! - szturchnąłem go.
-Nie smile'ne się! Nie mam powodu! - podniósł głos.- Wydoroślej w końcu, zajmij się sobą i nie wrzeszcz na całą okolicę!
-Teraz ty krzyczysz!!! - również podniosłem głos, po czym uśmiechnąłem się.- A tak w ogóle to zakładam sforę. Ja będę szefem, czy jak to się tam nazywa, a ty... giermkiem.
-Dziecko kochane,- westchnął ciężko - nie będę żadnym giermkiem, a ty lepiej załóż tą swoją sforę gdzieś dalej, bo jak Mashine się o tym dowie...
-Co to za Maszin? - zainteresowałem się.- Przywódca giermków?
-Tak się składa, - odparł, jakby nie słyszał pytania - że to tereny sfory Mashine'a, więc nie podskakuj, bo za głupi jesteś.
-Trafny wniosek - nie zwracałem uwagi na obelgi. - To w takim razie niech mnie ta Maszyna przyjmie.
-Loki!- nagle podbiegł do nas owczarek australijski. - Szukałem cię.
Przystanął i przyjrzał mi się.
-To jest ta Maszyna?- spojrzałem na bordera.

Mashine?

Brak komentarzy: